Etykiety

1% agenezja ciała modzelowatego allegro aukcja charytatywna Anielka Anna babcia babka płesznik bajka balonikowanie tchawicy baseny termalne beatboxing blog Boże Narodzenie Centrum Nauki Kopernik ceramika chodzenie codzienność Czerna dieta dramat duchowość dziadek działka dzieciństwo dzień dziecka dzień matki dzień ojca edukacja domowa Euro 2012 festyn charytatywny fotografia frywolitki Fundacja Mam Marzenie fundoplikacja sposobem Nissena gastrostomia góry grzybek guzik hipoterapia imieniny implant ślimakowy integracja sensoryczna jak pomóc kamienice kampania społeczna kangur Karol Karolek klasztor Kobieca Agencja Detektywistyczna Nr 1 kolejka na Kasprowy komiksy konkurs kot książeczki dla dzieci książka książki laryngotracheoplastyka Laski leczenie lego majówka Mały Kaszalot Bu Mały Książe maska krtaniowa metoda Mazgutowej metoda symultaniczno-sekwencyjna Mój Kraków muminki muzyka nadciśnienie płucne niedomykalność nagłośni O. Ziółek Ogród Doświadczeń ojcostwo Ojców oscylator otoczenie otolaryngologia Poznań Palmiarnia papeteria pasaż ukł. pokarmowego Paschy PEG PHmetria Pierwsza Komunia Św. piknik lotniczy pływanie po co nam 1% porażenie fałdu głosowego poród Poznań procesor mowy prolife przedszkole przepisy wielkanocne przepuklina przeponowa Radio Kraków refluks rehabilitacja rehabilitacja słuchowa rehabilitacja w wodzie rekolekcje respiratoroterapia rękodzieło rodzina rustykalnie rysunek sen/bezsenność słuchowisko spowiedź Stal Nowa Huta strata dziecka street art subkonto Sursum Corda szkoła szopka krakowska święty Mikołaj tata teatr terapia karmienia tort orzechowy tracheostomia turnus hipoterapeutyczny turnus logopedyczny turnus rehabilitacyjny Ulica 25 upał upcykling urodziny wakacje Wcielenie Wielkanoc Wielki Post wspomnienia zagęszczanie płynów zestaw niskopoziomowy zoo Zosia zwężenia tchawicy życzenia żywa szopka

6.02.2012

Karol: "mama!", Zosia: "sama!"- czyli piękne zakończenie dnia

Jacek Yerka, Cztery pory roku
www.yerkaland.com
Dla moich dzieci oprócz dziękuję:)
Było to tak:
Rzecz się działa w kuchni. Biernie asystowałam Zosi w jej montessorwych zabawach. Przelewała z kubeczka do kubeczka. Wiedziałam, że Karolek przyjechał właśnie za mną na swoim jeździku.  Wcześniej dałam mu kanapkę, którą z właściwym sobie spokojem jadł i jadł i jadł i jadł. No więc tak stoję przy tej Zosi i słyszę karolkowe dwukrotne kwękolenie bezwyrazowe. Nie odwracałam się, bo właściwie nie było powodu. Powód miał nastąpić za sekundę. "Mama!".Odwróciłam się, bo mnie dziecko zawołało:) I zobaczyłam, jak mój kochany syn wyciąga rękę w moim kierunku i podaje mi kanapkę, której już nie chce. Przepiękne intencjonalne działanie! Coś takiego zrobił pierwszy raz! Był trochę zniecierpliwiony, że nie reaguje na to co do mnie mówi a raczej kwęka, no to POWIEDZIAŁ - ćwiczone od 2 lat, z mozołem i graniczną determinacją- "mama!". Cała scena była tak piękna!

Wiecie co przyszło mi do głowy, zaraz po tym jak zrobiło mi się ciepło (dosłownie!) gdzieś w okolicy serca?! Pomyślałam " Boże, zareagował jak najzdrowsze dziecko...". Brr! Ciarki mi przeszły po plecach.
Teraz będzie zdanie do tych, którzy zastanawiają się czy warto jeszcze ćwiczy z dzieckiem, choć od wielu miesięcy nie ma efektów? Warto! Z nadzieją w sercu ale świadomością w głowie, że wcale te ćwiczenia nie muszą przynieść oczekiwanego efektu. To pozwala na chłodną regularność w ćwiczeniach a jednocześnie ratuje przed frustracją.
Chwilę po tym Karolowym show, swój występ zaczęła druga gwiazda. Weszłam do pokoju, wywróciłam oczami na widok rozrzuconych klocków i książeczek. "Ale bałagan!" powiedziałam zgodnie z prawdą. Przybiegła Zosia, rzuciła okiem (w których jak twierdzi rozbrajająco, ma niebo) i przyznała mi rację. Wytłumaczyłam jej, ze teraz książeczki i klocki musza iść spać ( na swoje miejsce) a potem Zosia pójdzie spać. Że mama położy książeczki na półkę a Zosia wszystkie klocki do pudła. Zosia powiedziała "sama!" i z zapałem zaczęła wrzucać klocek za klockiem do pudełka. Czasami wyobrażenie jakiejś wieży wyrwało ją z tej pracy i zaczęła składać klocki,ale gdy tylko składała dwa pierwsze, wchodziłam do akcji, mówiłam , że klocki chcą już spać. Zosia ku mej radości i zadowoleniu kontynuowała swoją pracę.

To wydarzenie też było niesamowite, bo od niecałych dwóch tygodni systematycznie i wg planu poskramiamy bunt naszej dwulatki. A sprzątanie pokoju było w priorytetach:) Od kilku dni idzie je to coraz lepiej, ale dzisiaj to był majstersztyk! No i z siebie też jestem zadowolona;) A ten cudowny plan napoleoński podaje jak na tacy Tracy Hogg w swojej książce "Zaklinaczka dzieci", dla której mottem jest zdanie Petera Roseggera Dziecko jest księgą, którą powinniśmy czytać i w której powinniśmy pisać. Wydana w Polsce w 2007 przez wydawnictwo Helion. Polecam! Mnie ta książka pomogła w kilku sprawach. Odstawienie Zosi od piersi, nauka samodzielnego jedzenia, nauczenie Zosi spania w swoim łóżeczku ( tak spała od razy, gdy wróciliśmy z nią ze szpitala), wyregulowanie rytmu dnia i nocy, no i teraz, po dłuższej przerwie wracam do niej by poskromić dwulatkę:) Widać, to działa!



5 komentarze:

Ania pisze...

Oj pięknie... ależ to cudowne, te postępy naszych dzieci... A co do Tracy Hogg, to już sie zastanawiałam czy to tylko ja ją uważam za guru, a tu proszę, Tobie też pomogła... musze chyba wrócić do niej, bo moja 3-latka czasem mnie wykańcza... sprząta bo musi, bo niech by przyszedł kurz w nocy (to z bajki Hello Kitty- przesadzili, bała się przez dwa wieczory, ale poskutkowało tym, że pokój dziewczynek jest co wieczór czysty) a zęby myje dzięki "Było sobie życie" - polecam, niestety ku utrapieniu rodziców, bo jak w środku nocy sobie przypomni, że zapomniała umyć zęby, to nie ma zmiłuj się...

Monika pisze...

Aniu K. - ciesze sie razem z Tobą z tego wydarzenia, bo sama wiem z autopsji, co czuje matka, ktora czeka, az dziecko pierwszy raz zawoła ją "mama"... I wiem, co czuje matka, jak to nastapi!
Aniu S. - Było sobie życie pomogło mojemu Tomkowi nie tylko w myciu zębów, ale i innych kwestiach dbania o zdrowie (branie niesmacznych leków, dezynfekcja rany, nieodrywanie strupków itd.)... Przy okazji po tej bajce medycyne ma od 2 lat obcykaną po łacinie ;)
W nocy nie budził sie na mycie zębów, ale jak czasem zapomnielismy wieczorem umyć, a juz leżał półśpiący w łóżku, to płakał, ze nie umylismy i że już nie ma sil, by iśc umyć...

lobzovka pisze...

No to ja będę teraz chwalipięta;) Zosia myje zęby zanim skończyła półtora roku. Raz jej pokazałam i załapała. Spodobało jej się. Przy lekach też nie marudzi:) Mamy też oczywiście swoje wstydliwe zaległości, ale tym się chwalić nie będę:) Pozdrawiam dziewczyny!

Anonimowy pisze...

A mi sie wydaję, że Karol pierwszy raz powiedzial Mama w szpitalu w Poznaniu:) pozdrowienia od Laury I reszty rodzinki

lobzovka pisze...

Ola??!! Jak dobrze Cie tutaj gościć:)Może kawki?;) Karolowi takie tam "mama" już się zdarzały. Ale tym razem to była taka piękna cała sytuacja, takie ewidentnie intencjonalne zachowanie. Piękne:)!
Ola, napisz na priva co u Was słychać, jak Laura, Wasze plany, marzenia, Twoja niecierpiąca stagnacji dusza:)My się przeprowadzamy. Ale więcej o tym może w mailu.
Do miłego!
Dziękuje, że wpadłaś. Zostaniesz na dłużej?:)

Prześlij komentarz