Etykiety

1% agenezja ciała modzelowatego allegro aukcja charytatywna Anielka Anna babcia babka płesznik bajka balonikowanie tchawicy baseny termalne beatboxing blog Boże Narodzenie Centrum Nauki Kopernik ceramika chodzenie codzienność Czerna dieta dramat duchowość dziadek działka dzieciństwo dzień dziecka dzień matki dzień ojca edukacja domowa Euro 2012 festyn charytatywny fotografia frywolitki Fundacja Mam Marzenie fundoplikacja sposobem Nissena gastrostomia góry grzybek guzik hipoterapia imieniny implant ślimakowy integracja sensoryczna jak pomóc kamienice kampania społeczna kangur Karol Karolek klasztor Kobieca Agencja Detektywistyczna Nr 1 kolejka na Kasprowy komiksy konkurs kot książeczki dla dzieci książka książki laryngotracheoplastyka Laski leczenie lego majówka Mały Kaszalot Bu Mały Książe maska krtaniowa metoda Mazgutowej metoda symultaniczno-sekwencyjna Mój Kraków muminki muzyka nadciśnienie płucne niedomykalność nagłośni O. Ziółek Ogród Doświadczeń ojcostwo Ojców oscylator otoczenie otolaryngologia Poznań Palmiarnia papeteria pasaż ukł. pokarmowego Paschy PEG PHmetria Pierwsza Komunia Św. piknik lotniczy pływanie po co nam 1% porażenie fałdu głosowego poród Poznań procesor mowy prolife przedszkole przepisy wielkanocne przepuklina przeponowa Radio Kraków refluks rehabilitacja rehabilitacja słuchowa rehabilitacja w wodzie rekolekcje respiratoroterapia rękodzieło rodzina rustykalnie rysunek sen/bezsenność słuchowisko spowiedź Stal Nowa Huta strata dziecka street art subkonto Sursum Corda szkoła szopka krakowska święty Mikołaj tata teatr terapia karmienia tort orzechowy tracheostomia turnus hipoterapeutyczny turnus logopedyczny turnus rehabilitacyjny Ulica 25 upał upcykling urodziny wakacje Wcielenie Wielkanoc Wielki Post wspomnienia zagęszczanie płynów zestaw niskopoziomowy zoo Zosia zwężenia tchawicy życzenia żywa szopka

29.10.2012

Po festynie

Carpe diem, carpe diem! Łatwo powiedzieć. A co z zaległościami, które piętrzą się i jęczą? Późno zabieram głos. Ale może to i dobrze, bo wiele głosów podsumowujących już było i zdjęć mnóstwo a teraz tym  spóźnionym postem powspominamy fantastyczne popołudnie ostatniego dnia lata.:) Przepraszam, że opóźnienie jest  tak duże. Powodów jest kilka: zalany router i brak internetu, kolejny zabieg Karolka w Poznaniu (arcyudany:)), potem tygodniowa intensywna rehabilitacja i inne pożeracze czasu. 

A popołudnie było rzeczywiście fantastyczne. Słoneczne i złotojesienne. Festyn rozhulał się od 14.00, ale my dotarliśmy ponad 2 godziny później. Szliśmy w kierunku stadionu Krakusa nasłuchując i wypatrując. Szliśmy dość szybko, bo trzeba było rozchodzić tremę. Trema i tak częściowo pozostała, co sprawiło, że miałam lekko ograniczone pole widzenia:) Dopiero z czasem docierało do mnie, co się tutaj dzieje:) Oczywiście boiska nie dało się nie zauważyć. Podobnie zawodników:) Natomiast smakowity bufet (z którego dochód też miał być przeznaczony na  cel główny festynu:)), tyrolka oraz łowione na wędkę nagrody uszły mojej uwadze. A szkoda;) Zosia od razu wypatrzyła dmuchaną żyrafę. Zostawiła targaną z domu koparę i rzuciła się na dmuchańca. 
Gdy przyszliśmy, do wejścia na boisko przygotowywała się właśnie Stal Nowa Huta i WU-HAE .Zanim dotarliśmy do strategicznego miejsca dowodzenia, zdążyliśmy już przywitać się ze znajomymi. Z niektórymi nie widzieliśmy się już wieki. Dowiedzieli się o festynie i przyjechali. Jedni z daleka, inni z bliska. Adam Grzanka - tego dnia w roli konferansjera i zawodnika SNH - w ciepłych słowach wielu przywitał bohatera dnia. Na stoliku otoczona pucharami stała szklana skarbonka, a w niej onieśmielający nas widok hojności festynowiczów. Zespołów było cztery, a pucharów pięć:) Dla kogo piąty? Dla Karola:) 
Dużo się działo. Dzieciaki biegały, jacyś chłopcy włożyli w rączkę Karolka jojo z logo Ecotravel (jednego z przesympatycznych sponsorów festynu). Karol potraktował je dość brutalnie, za co dostał burę od Zosi wyraźnie zainteresowanej nieswoim podarkiem:) Poznaliśmy kilka ciekawych osób, które uczestniczyły w przygotowaniach festynu, a teraz chcieli osobiście poznać Kaku. Pogoda była jesienna, a Karol za kilka dni miał mieć kolejny zabieg poszerzenia tchawicy, dlatego musieliśmy się ewakuować tuż po zakończeniu meczu Stali z WU-HAE. Robiło się chłodno, a przeziębienie to ostatnia rzecz jakiej życzylibyśmy sobie przed zbliżającą się hospitalizacją. Ale zanim odgłosy trwającej zabawy wyciszyły się za nami, koniecznie musieliśmy zrobić zdjęcie pamiątkowe ze Stalą:) Na pożegnanie, wraz z życzeniami zdrowia dostaliśmy tort-puchar, ogromny i sssłodki. Karolek dostał strój zawodnika Stali z nr 1 na koszulce.
Wszystko to było było niesamowite, serdeczne i wielkoduszne. Ale chyba najbardziej wzruszyło nas..wzruszenie i przejęcie dorosłych facetów, ich delikatność w stosunku do Karolka i do jego historii. To, co udało im się zrobić tamtego popołudnia, miało wartość przekraczającą niebagatelną sumę zebraną na rehabilitację ( 8 tysięcy:)). Czy wiecie jak jesteśmy Wam za to wdzięczni?!...Mam poczucie niewystarczająco okazanej wdzięczności ludziom, którzy wymyślili ten festyn, którzy go realizowali, włożyli w niego serce, zapał, energię i pieniądze. Ludziom, którzy zadbali o szczegóły, drobiazgi, niuanse. Za pyszny tort, który zabraliśmy do domu. Dopiero w domu właśnie, otrzepawszy się ze wzruszenia dotarło do mnie, że przecież fantastycznie byłoby poczęstować Wasz wszystkich tym tortem tam na Krakusie. Ale wcześniej na to nie wpadłam. Wszystkiemu winna trema:)







Szczęśliwe numerki:)











Agatka pomogła nam donieść do domu ogromne słodkie trofeum.  



2 komentarze:

gosai pisze...

Czy ja dobrze widzę? Sędzia z kontuzją? :-) Cóż za poświęcenie, ale dla Karola to wiadomo :-) Zosi też się chyba podobało :-) Żałujemy, że nie mogliśmy być

Matka Skarbów pisze...

historia niesamowita. obiecuję swój 1%!!!!
bloga dodaję do obserwowanych aby na bieżąco być z informacjami na temat Karolka :)
POWODZENIA

Prześlij komentarz