Etykiety

1% agenezja ciała modzelowatego allegro aukcja charytatywna Anielka Anna babcia babka płesznik bajka balonikowanie tchawicy baseny termalne beatboxing blog Boże Narodzenie Centrum Nauki Kopernik ceramika chodzenie codzienność Czerna dieta dramat duchowość dziadek działka dzieciństwo dzień dziecka dzień matki dzień ojca edukacja domowa Euro 2012 festyn charytatywny fotografia frywolitki Fundacja Mam Marzenie fundoplikacja sposobem Nissena gastrostomia góry grzybek guzik hipoterapia imieniny implant ślimakowy integracja sensoryczna jak pomóc kamienice kampania społeczna kangur Karol Karolek klasztor Kobieca Agencja Detektywistyczna Nr 1 kolejka na Kasprowy komiksy konkurs kot książeczki dla dzieci książka książki laryngotracheoplastyka Laski leczenie lego majówka Mały Kaszalot Bu Mały Książe maska krtaniowa metoda Mazgutowej metoda symultaniczno-sekwencyjna Mój Kraków muminki muzyka nadciśnienie płucne niedomykalność nagłośni O. Ziółek Ogród Doświadczeń ojcostwo Ojców oscylator otoczenie otolaryngologia Poznań Palmiarnia papeteria pasaż ukł. pokarmowego Paschy PEG PHmetria Pierwsza Komunia Św. piknik lotniczy pływanie po co nam 1% porażenie fałdu głosowego poród Poznań procesor mowy prolife przedszkole przepisy wielkanocne przepuklina przeponowa Radio Kraków refluks rehabilitacja rehabilitacja słuchowa rehabilitacja w wodzie rekolekcje respiratoroterapia rękodzieło rodzina rustykalnie rysunek sen/bezsenność słuchowisko spowiedź Stal Nowa Huta strata dziecka street art subkonto Sursum Corda szkoła szopka krakowska święty Mikołaj tata teatr terapia karmienia tort orzechowy tracheostomia turnus hipoterapeutyczny turnus logopedyczny turnus rehabilitacyjny Ulica 25 upał upcykling urodziny wakacje Wcielenie Wielkanoc Wielki Post wspomnienia zagęszczanie płynów zestaw niskopoziomowy zoo Zosia zwężenia tchawicy życzenia żywa szopka

13.06.2012

Nasze strefy kibica



 W dniu, kiedy zaczynało się Euro, byliśmy z Karolkiem w poznańskiej  klinice. A ponieważ nie ma możliwości przebywania na oddziale wespół zespół przy dziecku, to zasililiśmy dwie różne strefy kibica. Z. na mieście w tłumku, ja w szpitalu z innymi mamami:) W mojej strefie pojawił się wprawdzie jeden tata i wyglądem nasuwał nawet skojarzenia ze stadionowym imagem, ale szybko okazało się, że to pozory. Chyba nawet trochę dziwił się naszej babskiej adrenalinie, a w przerwie meczu wyraził niezadowolenie, że nie puszczą dobranocki, a on przecież właśnie z dzieckiem na nią czeka. Mecze naszej reprezentacji wolę oglądać w oczach mojego męża, bo jakoś mniej się denerwuję. Tym razem pozostały smsy. "Sziiiiiit!!!", " Słusznie dostał tą kartkę? Był faul?", " Tytoń na prezydenta!!". Wspieraliśmy się:) Moja strefa kibica okazała się super i nawet mieliśmy kobietę, która wie na czym polega spalony i twierdzi, że to wcale nie jest takie bez sensu. Zrozumiała to dzięki swojej siostrze, która jest międzynarodowym sędzią w piłce kopanej kobiet. U Zbyszka było mniej sympatycznie, no bo wiadomo: kibice nożnej to nie kibice siatkówki ( bardziej utożsamiamy się z tymi drugimi;)). Na następny dzień dostaliśmy wypis, a że mieliśmy sporo czasu, to po drodze do zaplanowanej palmiarni, zahaczyliśmy o stadion w Poznaniu, tak dla podkręcenia sobie emocji. Po drodze do Krakowa podjechaliśmy po Zosię, która spędziła kilka dni u rozpieszczających ją dziadków. Młodej szybko się udzieliło. Haftowaną chusteczkę zamieniła na szalik, a babcine piosneczki na stadionowe przyśpieweczki:) 


-Gdzie Ty mieszkasz?
-W Krakowie
-:):)

Przy Zosi widzę, że takie święto footbolowe może być- przy kibicujących rodzicach- bardzo pogodną lekcją patriotyzmu. Dziś jechałam z Zosią autobusem miejskim. Stałyśmy w korkach, mijały nas samochody z flagami ( a niektóre z banderami, ale ich właściciele chyba o tym nie wiedzieli), a Zosia wołała; "O! polska flaga!". Fajne to, prawda?:)
A kiedy jakiś czas temu Zosia oglądała rozpoczynający się mecz naszych z nie naszymi, i oni i my śpiewaliśmy hymn, Zosia jak słup soli stała z powagą na twarzyczce i rączką na serduszku. Potem wymachiwała flagą większą od niej samej. 
W chwili kiedy to piszę, zakończył się mecz Polska-Rosja. Jak ja uwielbiam patrzyć na wybuch nieposkromionej  radości mojego męża, kiedy nasi zdobywają gola! Uhhh!:) A po straconej przez naszych bramce, jedyne w swoim rodzaju solidnie zaakcentowane "k" a zaraz potem przeciągłe "rrrrr";). Dzikie serce mojego Z. - uwielbiam!



Do hymnu!







Autor "naszego" gola w meczu Polska -Rosja mówi tak:
facebog.deon.pl

A to zdjęcie podoba mi się bardzo. 





2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Pięknie kibicujecie. W końcu w Krakowie tak mamy:). Mój szkrab na razie niczego nie świadomy śpi w body z orzelkiem i napisem POLSKA.

lobzovka pisze...

:) patriotyczna indoktrynacja niemowląt:) Podoba mi się:)

Prześlij komentarz