Rozpłakała się, stanęła golusia przed drzwiami do łazienki a nam senność i zmęczenie ustąpiło w momencie. Potem wróciło ze zdwojona siłą, ale wtedy pociechy już spały. Na czas kąpieli Karolek musi mieć zdjęty procesor mowy. Nic wtedy nie słyszy.
Niestety , nie jest to procesor wodoodporny. Ale jestem przekonana, że niemal w pełni wodoodporne procesory to tylko kwestia czasu. Głuchutki jak pieniek Karolek siedzi pośrodku wanny, chlapie wodą, bawi się strumieniem z prysznica woda z niebywałą cierpliwością poddaje się Zosiowym czynnościom pielęgnacyjnym. Zosia zakłada 4; nie 5; nie, nie - 6 razy większą od jej maleńkiej rączki rękawicę-myjkę, nabiera piany i z pełnym zaangażowaniem pucuje braciszka. Potem polewa go wodą z konewki a Karolek nie posiada się z radości. Czasami farbujemy im wodę na niebiesko lub czerwono, albo wrzucamy drobniutkie granulki, które strzelają jak PRLowska oranżada w proszku. Na te kilka minut zakładamy Karolkowi procesor, starannie ochraniając sprzęt przed zachlapaniem. Karol bardzo lubi te podwodne kapiszony, a przy okazji chłonie z zadowoleniem dźwięki rozchlapywanej, albo lejącej się z kranu wody. Kiedy kąpiel się kończy i wyjmujemy jedno z dzieci z wanny, drugie nie ma ochoty zostawać w niej samo. Jeśli jest to Karolek, to zaczyna wyrzucać zabawki na podłogę, albo wstaje a nawet próbuje sam wydostać się z wanny. A jeśli w wannie zostaje Zosia, to komentuje całą sytuację na głos i wtedy wszyscy mogą się dowiedzieć, że "Kaku nie ma, Kaku nie ma" a z tonu jej głosu należy się domyślić, że chce być tam, gdzie właśnie jest Kaku i mama i tata, czyli na pewno już nie w wannie. Lubimy patrzeć na te wodne zabawy naszych dzieci. Woda odpręża, nawet jeśli tylko się na nią patrzy:)
Płomyczki:) |
0 komentarze:
Prześlij komentarz