Etykiety

1% agenezja ciała modzelowatego allegro aukcja charytatywna Anielka Anna babcia babka płesznik bajka balonikowanie tchawicy baseny termalne beatboxing blog Boże Narodzenie Centrum Nauki Kopernik ceramika chodzenie codzienność Czerna dieta dramat duchowość dziadek działka dzieciństwo dzień dziecka dzień matki dzień ojca edukacja domowa Euro 2012 festyn charytatywny fotografia frywolitki Fundacja Mam Marzenie fundoplikacja sposobem Nissena gastrostomia góry grzybek guzik hipoterapia imieniny implant ślimakowy integracja sensoryczna jak pomóc kamienice kampania społeczna kangur Karol Karolek klasztor Kobieca Agencja Detektywistyczna Nr 1 kolejka na Kasprowy komiksy konkurs kot książeczki dla dzieci książka książki laryngotracheoplastyka Laski leczenie lego majówka Mały Kaszalot Bu Mały Książe maska krtaniowa metoda Mazgutowej metoda symultaniczno-sekwencyjna Mój Kraków muminki muzyka nadciśnienie płucne niedomykalność nagłośni O. Ziółek Ogród Doświadczeń ojcostwo Ojców oscylator otoczenie otolaryngologia Poznań Palmiarnia papeteria pasaż ukł. pokarmowego Paschy PEG PHmetria Pierwsza Komunia Św. piknik lotniczy pływanie po co nam 1% porażenie fałdu głosowego poród Poznań procesor mowy prolife przedszkole przepisy wielkanocne przepuklina przeponowa Radio Kraków refluks rehabilitacja rehabilitacja słuchowa rehabilitacja w wodzie rekolekcje respiratoroterapia rękodzieło rodzina rustykalnie rysunek sen/bezsenność słuchowisko spowiedź Stal Nowa Huta strata dziecka street art subkonto Sursum Corda szkoła szopka krakowska święty Mikołaj tata teatr terapia karmienia tort orzechowy tracheostomia turnus hipoterapeutyczny turnus logopedyczny turnus rehabilitacyjny Ulica 25 upał upcykling urodziny wakacje Wcielenie Wielkanoc Wielki Post wspomnienia zagęszczanie płynów zestaw niskopoziomowy zoo Zosia zwężenia tchawicy życzenia żywa szopka

11.06.2011

Jaki właściwie jest Karolek

Sądziłam, że napisanie tego posta nie zajmie mi wiele czasu. A tymczasem zaczynałam go pisać kilka razy i kilka razy przerywałam. Oczywisty spokój Karolka, jego nienarzucająca się osóbka, utrudnia bowiem wyliczanie cech jego charakteru. Najprościej przecież byłoby powiedzieć, że Karol jest takim cichym, spokojnym i grzecznym dzieckiem. Ale to byłoby straszne uproszczenie. Straszne! Poznanie go, takim jaki jest naprawdę, jest utrudnione, ponieważ prawie nie mówi, a jego rozwój ruchowy jest opóźniony. Przez ruch i mowę chyba najłatwiej zaznaczamy własną obecność. Jeśli tego zabraknie, wyrażenie siebie jest dużo trudniejsze.


Dlatego uświadomiłam sobie, że Karol jest dzieckiem tajemniczymTa tajemniczość nie bierze się jednak stąd, że nasz synek ukrywa pragnienia, emocje, czy cechy charakteru, a raczej jest wynikiem sposobu, w jaki postrzega je (a właściwie ich nie dostrzega) otoczenie. Bo skoro wyrażanie samego siebie jest utrudnione przez nie-mówienie i ograniczone poruszanie się, to trudno jest dostrzec i odczytać w jego grymasie, w jego mimice, ruchach rączki, spojrzeniu, tysiącu rodzajów uśmiechu, czy prostej wokalizacji to, co faktycznie one znaczyły. Dlatego, żeby lepiej poznać Karolka, trzeba poświęcić mu sporo uwagi i wejść z nim w "dialog". Bo to jest możliwe:)! I fascynujące!



Jakie myśli kłębią się pod burzą loków w jego małej główce? Tego nie wiemy i pewnie długo wiedzieć nie będziemy. Kiedyś, zanim dostał implant ślimakowy, były to zapewne obrazy, bo przecież przez pierwsze 4 lata życia nie miał w głowie ani jednego słowa, ani jednego pojęcia. Trudno nam to sobie wyobrazić. Te kłębiące się myśli i nastroje, często nadają małej buzi wyraz zadumy.

W wodzie czuje się jak Mały Kaszalot Bu:)
Można powiedzieć o Karolu, że jest dzieckiem refleksyjnym, a jednocześnie pogodnym- w jego przypadku, szczęśliwie jedno nie wyklucza drugiego:). Jest cierpliwy i wytrzymały na różne niedogodności i przykre czynności. Ale i jego cierpliwość ma swoje granice. Kiedy, na przykład, chce jeść i już widzi jedzenie, ale jeszcze go nie może skosztować, mocno tupie nóżkami, ze złością zrzuca procesor mowy i płacze z niezadowolenia. Złości się też, kiedy wie, że wychodzimy na spacer, a nagle coś nas jeszcze zatrzymuje w domu; i wtedy, kiedy spacer w jego przekonaniu był za krótki; i jeszcze wtedy, kiedy bardzo chce być na rękach, a już nie jest, albo w końcu, kiedy Zosia zabierze mu zabawkę, którą właśnie się bawił.Wtedy nawet mała siostrzyczka może oberwać od starszego brata. 


Wbrew temu, co mogłyby sugerować zdjęcia, Karol nie przepada ani za malowaniem...
...ani za babraniem się w dziwnych masach. Nawet jeśli po wypieczeniu są pyszne.

Zachwyca i całkowicie pochłania Karolka przebywanie na łódce, kajaku, w helikopterze, samolocie, za kierownicą koparki, czy 20 metrów nad ziemią na podnośniku budowlanym (bo i takie przyjemności go spotykały np. na placu budowy centrum Kopernik )ale równie mocno potrafi go zezłościć opuszczenie tych pojazdów. Wtedy już nie jest taki milutki:) Nie lubi zbyt mocnego światła, pizzy i kiełbasy. Zdenerwowaniem reaguje na gabinety lekarskie i sale szpitalno-przychodniane. Ale zupełnie nie martwi go widok lekarza, pielęgniarki czy choćby grupki adeptów sztuki lekarskiej, którzy wykorzystując okazję, że na oddziale pojawił się ciekawy przypadek, obracają Karola na boki, ugniatają brzuszek, podążają palcem po kolejnych bliznach jak po mapie Przylądka Dobrej Nadziei. Przeciwnie - nasz synek lubi ludzi (choć często można odnieść wrażenie, że ich obecność go nie obchodzi), a już szczególnie takich, którzy choć na moment pozwolą mu pobawić się stetoskopem! 
Bardzo lubi oglądać książeczki. Woli, kiedy ktoś mu opowiada niż czyta:)


 Uwielbia głośniejsze dźwięki, spacery, zwierzęta, samochody, najróżniejsze maszyny, urządzenia domowe. Bardzo lubi bawić się odkurzaczem i siedzieć na pralce, kiedy pranie jest wirowane. Lubi słuchać muzyki i czuć ją, kiedy ktoś gra na jakimś instrumencie; lubi się kąpać i pryskać wodą dookoła; uwielbia podróżować. Bardzo lubi sery i czerwony barszcz i zupełnie nie grymasi na smak gorzkich leków. Przeciwnie: słodkie syropy czasami wykrzywiają mu buzie w grymasie niezadowolenia.



Pełne zadowolenie: przy tysiącu obrotach!

 W spotkaniach z ludźmi Karolek nie wykazuje za dużej inicjatywy. Ale często wiele może stracić ten, kto spasuje zbyt szybko, bo choć Karol sam raczej nie będzie zabiegał o jego zainteresowanie ( nie dotyczy to osób ze stetoskopami czy innymi ciekawymi urządzeniami), to jednak serdecznie nagrodzi tego, kto mu je okaże. Jedna z pań w przedszkolu wita się z Karolkiem, przytulając swoje czoło do jego czoła. Gdybyście widzieli jego rozpromieniona buzię! I w takim uścisku trwają przez czas jakiś, bo Karolkowi nigdzie się nie spieszy. Uśmiecha się wtedy jednym z wielu rodzajów uśmiechów: długim sznureczkiem, radosnymi oczami utkwionymi w tą panią. Podobnie z podaniem dłoni na przywitanie czy pożegnanie. Właściwie nigdy sam nie wyciągnie pierwszy ręki, ale kiedy już ktoś weźmie jego rączkę i popatrzy mu w oczy, to mała buzia nie ukrywa zadowolenia.

Kopernik spełnił jego marzenie :) . zdjęcie z arch. Gazety Wyborczej
 Karol bardzo lubi oglądać zdjęcia i filmy z wydarzeń, w których brał udział. Często reaguje na nie bardzo żywiołowo, klaszcząc i entuzjastycznie "komentując". Często zdarza się, że kiedy bawi się w drugim pokoju ukochanymi autami, pociągami czy samolotem, to nie wiedzieć kiedy, w swoim niespiesznym, karolkowym tempie, przesuwając się na pupie, zjawia się przy nas i po prostu jest sobie z nami, nie domagając się uwagi. Ale właśnie w takich chwilach poświęcona mu uwaga nagrodzona zostanie uśmiechem, gestem, zaangażowaniem w zaproponowaną mu zabawę. Bywa też, że zjawia się obok któregoś z nas i ciągnąc go za nogawki, prosi, żeby wziąć go na ręce. To jednak, w porównaniu z Zosią, nie zdarza się zbyt często. My przynajmniej chcielibyśmy częściej, bo to bardzo miłe.
Bardzo lubi zwierzęta. I być może właśnie dlatego dwa pierwsze słowa (i jak nadal prawie jedyne) to "au au!" mówione na widok psa i "miau miau" gdy widzi kota. Dobrze się czuje w obecności zwierząt. A im bliższa jest to obecność, tym większe jego zadowolenie. 

Cieszy nas, kiedy Karol żywo reaguje na swoje wspomnienia.




Karol jest cudownym towarzyszem podróży!




W tamtą podróż musieliśmy jeszcze zabrać respirator, ssak i pulsoksymetr.
Na ślubie, na który jechaliśmy,  zebrał tyle samo życzeń i zachwytów, co młoda para.
Wiele z nich już się spełniło.















4 komentarze:

Ania pisze...

to niesamowite jak nasze dzieci są podobne pod wieloma względami do siebie...

lobzovka pisze...

szkoda że nie znam zbyt dobrze Asi, bo zawsze mnie cieszy kiedy odkrywam podobieństwo Karolka do innych dzieci. Czasami to podobieństwo jest nadzieją dla nas, że może być lepiej a czasami odwrotnie - Karol daje nadzieję innym rodzicom, że ich dziecko też może fajnie wykaraskać się z niemałych kłopotów. Tulimy Asię serdecznie:)

Monika pisze...

Dzięki moim kochanym synkom znam to doświadczenie doskonale, kiedy dziecko "ignoruje" niby wszystkich dookoła, a tak na prawde potrzebuje kontaktu, tylko trudno mu miec w tym własną inicjatywę. Jak dorosły wtedy sam zainicjuje kontakt, widać wielką wdzięczność i radość dziecka, uśmiech, którym chce wyrazić "dziękuję, o to mi chodziło".

lobzovka pisze...

Monika: "lubię to!" :) Dokładnie o to mi chodziło:)Jak dobrze wiedzieć, że ktoś też tak ma i nas rozumie. Eh! te światy tajemne naszych dzieci!

Prześlij komentarz