Etykiety

1% agenezja ciała modzelowatego allegro aukcja charytatywna Anielka Anna babcia babka płesznik bajka balonikowanie tchawicy baseny termalne beatboxing blog Boże Narodzenie Centrum Nauki Kopernik ceramika chodzenie codzienność Czerna dieta dramat duchowość dziadek działka dzieciństwo dzień dziecka dzień matki dzień ojca edukacja domowa Euro 2012 festyn charytatywny fotografia frywolitki Fundacja Mam Marzenie fundoplikacja sposobem Nissena gastrostomia góry grzybek guzik hipoterapia imieniny implant ślimakowy integracja sensoryczna jak pomóc kamienice kampania społeczna kangur Karol Karolek klasztor Kobieca Agencja Detektywistyczna Nr 1 kolejka na Kasprowy komiksy konkurs kot książeczki dla dzieci książka książki laryngotracheoplastyka Laski leczenie lego majówka Mały Kaszalot Bu Mały Książe maska krtaniowa metoda Mazgutowej metoda symultaniczno-sekwencyjna Mój Kraków muminki muzyka nadciśnienie płucne niedomykalność nagłośni O. Ziółek Ogród Doświadczeń ojcostwo Ojców oscylator otoczenie otolaryngologia Poznań Palmiarnia papeteria pasaż ukł. pokarmowego Paschy PEG PHmetria Pierwsza Komunia Św. piknik lotniczy pływanie po co nam 1% porażenie fałdu głosowego poród Poznań procesor mowy prolife przedszkole przepisy wielkanocne przepuklina przeponowa Radio Kraków refluks rehabilitacja rehabilitacja słuchowa rehabilitacja w wodzie rekolekcje respiratoroterapia rękodzieło rodzina rustykalnie rysunek sen/bezsenność słuchowisko spowiedź Stal Nowa Huta strata dziecka street art subkonto Sursum Corda szkoła szopka krakowska święty Mikołaj tata teatr terapia karmienia tort orzechowy tracheostomia turnus hipoterapeutyczny turnus logopedyczny turnus rehabilitacyjny Ulica 25 upał upcykling urodziny wakacje Wcielenie Wielkanoc Wielki Post wspomnienia zagęszczanie płynów zestaw niskopoziomowy zoo Zosia zwężenia tchawicy życzenia żywa szopka

27.03.2013

Wyhodowałam sobie wiosnę i nie jest to moje ostatnie słowo, czyli przygotowania do Świąt.

Dzisiaj, na tle zaśnieżonego okna zakwitła nam w wazonie gałązka jabłoni. Po mieszkaniu unosi się zapach przygotowań do pasztetu. Mięso z włoszczyzną i grzybami będzie bulgotać jeszcze dwie godziny. Żurawina do przetestowanej babki cytrynowej już jest. Jeszcze ser i bakalie do paschy. Zaplanowałam każdy dzień, żeby wszystko ogarnąć i nie zwariować zanadto w tych przygotowaniach świątecznych. Oczywiście daje mi to złudne poczucie, że nad wszystkim panuję (tego posta napisałam wczesnym popołudniem, a kończę edytować przed 23 i już wiem, że jutrzejszy dzień będzie inny niż myślałam. Muszę podjechać do znajomej po maszynkę do mięsa. Po pół godzinnej walce z międlącym się mięsem, okazało się, że w mojej nie ma noży..:)). Dwa tygodnie temu niebiosa wyznaczyły czas na mycie okien, więc skorzystałam z tej przedświątecznej oferty.
Będzie pasztet.
Z rzeczy równie przyziemnych i dobrych z tego tygodnia, lecz niemających wiele wspólnego ze świętami a tym bardziej z Wielkim Tygodniem, wpisuję na listę kolejną jazdę, na której mój instruktor znowu po wielokroć wykazał się nie byle jakim refleksem i świetny koncert symfoniczny dla dzieci na powitanie wiosny. Napiszę o nim więcej, bo reakcja dzieci (a szczególnie Karola) przekonuje mnie, że warto organizatorom wystawić zasłużoną laurkę ze znakiem jakości. A jutro zabieramy pociechy na basen. Zosia nie może się doczekać, a ja nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć naszego "pierwszego pływaka" (takie miano dostał Karolek w szkole od pań, z którymi ćwiczy na basenie co tydzień ) w akcji.
Wczoraj Karol okazał wieeeeelką radość z ponownego spotkania z Sokołem i panem Robertem, po dłuższej chorobowej przerwie. I jeszcze z dobrych rzeczy jest i ta, że dzwonili z Allegro, zaraz na następny dzień po wysłaniu do nich dokumentacji. Tak więc niedługo po świętach będę mogła ruszyć z charytatywną aukcją przedmiotów pięknych i rękodzieła, z której dochód przeznaczony będzie na rehabilitację Kaku:) A ja dostałam dziś bardzo ciekawą propozycję współpracy, która być może zaowocuje współpracą dłuższą:) Nie zdradzę szczegółów, bo jak na razie byłoby to dzielenie skóry na niedźwiedziu, a bynajmniej nie o to mi chodzi. Po prostu piszę o tym, bo bardzo się cieszę:) Słówkiem wspomnę tylko, że chodzi o pisanie;) Co by na to powiedziała moja polonistka z LO? Pewnie by się zdziwiła. Ale najpierw musiałaby sobie przypomnieć, która to była ta Anka N. z IV C:)
Tyle w temacie profanum Wielkiego Tygodnia. Temat sacrum to np. Zosia, która właśnie teraz uczestniczy razem z tatą w Eucharystii dla dzieci niewielkich, w Atrium Katechezy Dobrego Pasterza:) Od września chodzi na tę katechezę, a my uczymy się zaufania, które pozwala dziecku w wolności odkrywać swoją duchową relację z Bogiem. Zbieram Zosi rysunki, opowieści i modlitwy, które są owocem spotkań w Atrium i kiedyś na pewno napisze coś więcej na ten temat, ale już na tym bardziej Zosiowym blogu. Triduum zapewne będzie spędzimy tak, jak w poprzednich latach (tzn.od kiedy mamy dzieci), czyli "na zmianę". Od dzieciństwa święta dla mnie to Triduum. Nigdy nie wyobrażałam sobie ich inaczej. Obecność tylko na święceniu pokarmów i mszy Wielkanocnej była dla mnie nie tyle minimum, co stratą uczestnictwa w pełni. Może dlatego właśnie od zawsze byłam orędownikiem teorii o wyższości świąt Wielkiej Nocy nad Bożym Narodzeniem. Na studiach i trochę po nich miałam szczęście uczestniczyć w dominikańskim Triduum. Kto był, ten wie, dlaczego mówię o szczęściu:) Od kiedy urodziły się dzieci, a właściwie od kiedy jest Karolek uczę się pewnego wyrzeczenia i pokory w przyjmowaniu wymagań codziennego życia.  Niestety, nie mamy szansy na wspólne uczestniczenie w całym Triduum, w pełnej, bogatej  i pięknej liturgii tego czasu. Ale głód tej liturgii sprawia, że udział choćby w jej części traktuję jak skarb, jak łaskę. Dzięki temu odnajduję inny wymiar treści Wielkiego Tygodnia. Choć przyznaję, myślę czasem o przyszłości, kiedy dzieci będą na tyle duże, że albo będą uczestniczyć z nami w całym Triduum albo będziemy mogli je zostawić w domu pod ich wzajemną opieką:)
A jutro nasz kolejny Wieczernik.  Życzę Wam i nam, abyśmy potrafili w pelni wykorzystać ten czas, balansując między świątecznymi przygotowaniami sacrum i profanum, aż do szczęśliwego odnalezienia złotego środka. 


2 komentarze:

Unknown pisze...

Aniu Kochana,dzieki za ten wpis,zdrowia i blogoslawienstwa dla was.

lobzovka pisze...

Aniu, my też Was serdecznie pozdrawiamy:) :):) Przesyłamy uśmiechy i nadzieję na spotkanie kiedyś, kiedy będzie już cieplej.

Prześlij komentarz