"Mamo, Oliwka mówi, że jestem mała! A ja jestem duża! Mam trzy lata i mam urodziny i są balony. Jestem już duża. Urosłam!". No własnie. Ma już trzy latka, a to że jest najmniejsza i najmłodsza w swojej grupie przedszkolnej, nie oznacza bynajmniej, że jest najmniej samodzielna i wymaga ciągłego niańczenia starszych koleżanek. Bo to jest Zosia:) Dzielnie walczy o właściwe odczytanie przez otoczenie przedszkolaków jej faktycznej pozycji. Nierzadko jest to walka w sensie bardzo dosłownym. ale to skomplikowany temat, na innego posta.
Tutaj będzie o zamiłowaniu Zosi do wszelkich urodzin, o gościach, radości z prezentów i torcie-mojej-nie-skrywanej-dumie:).
Przyjemne widmo urodzinowych tortów, gości i prezentów przewija się przez okrągły rok Zosi. Gdyby nie Zosia, to nigdy bym nie przypuszczała, że tak wiele zwyczajnych przedmiotów może się człowiekowi kojarzyć z urodzinowym przyjęciem. I tak chodzi i powtarza za swoją ulubioną "Panią Powidło":Tak bym chciała, tak bym chciała,
żeby były urodzinki !
U chłopczyka czy dziewczynki,
u kucyka czy sardynki -
wszystko jedno, wszystko jedno,
byle były urodzinki !
Żeby było dużo gości i Mateusz, i Grażynka,
dla każdego moc pyszności,
wszystkie stoły w upominkach,
na tych cudnych, na nienudnych,
na wesołych rodzinkach !
A jak zjemy wszystkie kremy,
czekoladkę i rodzynki,
upaćkamy się jak świnki,
to z radości podskoczymy
i powiemy do rodzinki
\"Niech żyjecie, niech żyjemy
i niech żyją urodzinki !\".
Rozhuśtane emocjonalnie dopołudnie naszej "lubilatki" nie było najlepszą wróżbą dla uroczystego popołudnia. Niekorzystny biomet, krakowski smog czy inne niezależne przyczyny typu temperament, etap rozwojowy albo wszystko naraz. Kiedy Zosia z różowym plecaczkiem nastrojów zniknęła w gwarnej sali przedszkolaków, my z nosami na kwintę i błagalnym "Mój Boże!" zabraliśmy się za przygotowania. Niefrasobliwa pogoda ducha Karola powoli zarażała spokojem i zadowoleniem z nadmuchiwania balonów i glunienia marcepanowego wieloryba na urodzinowy tort.
Słowem wyjaśnienia, dla tych, których ciągle nurtuje pytanie o rolę niepełnosprawnego dziecka w domu. u nas Karol pełni funkcję terapeuty. Że zbyt utylitarystycznie? A pytanie to niby jakie jest?!
Balony zawieszone, tort upieczony, pan Maluśkiewicz i wieloryb zastygli w lukrowej polewie. Czapeczki są, serpentyny są, stół się robi,bateria do aparatu się ładuje, babcie i dziadek w drodze, ciocia i wujek też. Mama i tata w niepewnym oczekiwaniu na po powrót różowego plecaczka-który w jej dorosłym życiu może zmienić nazwę na puszkę pandory. Wrócił. W środku miał niepewne wspomnienie porannych fochów i kilka fochów nowych, ale wszystkie bardziej smutne niż chimeryczne. "Przepraszam Cie mamusiu...Już się uśmiechasz? Nie jesteś smutna?"."Nie gniewam się. Przepraszam Cię bardzo córeczko...Bardzo Cię kocham. Jesteś cudowna". "Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!". A może różowy plecaczek nastrojów bardziej niż puszkę pandory będzie przypominał pudełko czekoladek, z którego nie wiesz co Ci się trafi.
Potem było trzykrotne zdmuchiwanie świeczek, bo nie wszystkim paparazzi udało się zrobić zdjęcie za pierwszym czy drugim razem. I Sto lat, i zimne ognie, i dokładki tortu, i pracownia plastyczna lubilatki, do której idealnie nadawał się prezent od cioci Joli. Osobiście jestem wielkim zwolennikiem prezentów-półproduktów, które dziecku stwarzają możliwości kreatywnej zabawy. Nienudząca się przeciwwaga dla prezentów gotowców. Choć jak najbardziej, dobry gotowiec nie jest zły.
I była królewna w centrum uwagi i wszystkim było z tym dobrze:) Z babcią Basią rysowała i lepiła ludki i zwierzątka z plasteliny. Z babcią Gusią czytała książki i oglądała zdjęcia. Dziadek i tata podrzucali do góry, opowiadali bzdurki, łaskotali, gonili, straszyli i cieszyli. Ciocia i wujek byli wyczekiwanymi honorowymi gośćmi od przytulania, komplementowania i rozpieszczania. Karolek pełnił ważną rolę wdzięcznego brata o którego przyjemnie było dbać i czuć się w tym kimś bardzo ważnym:) "Karolek jeszcze nie ma czapeczki, mamusiu! Masz Karolku, którą wolisz?". "A torcik dla Karolka?". "Tatusiu, Karolek się cieszy:)".
Patrzyłam, cieszyłam się i myślałam: Udane urodziny poznaje się nie po tym jak się zaczynają, ale jak się kończą.
9 komentarze:
Zosiu kochana rośnij piękna i mądra, na pociechę Rodzicom i braciszkowi!!! Przesyłamy duzego buziaka a raczej 9 buziaków:)
A Ciocię Jolę serdecznie sciskamy!!! Co za miły widok, aż łezka się kręci.
Ciocia Jola jest chrzestną Zosi:) To jeden z tych pięknych prezentów jakie udało nam się ofiarować naszej córce. Obok imienia;)
no właśnie tak się zastanawiam czyby nie Zofija....ale nas przeraza wizja żywotności Zoś przy takiej gromadzie wolałabym spokojną, cichą córunię...he he marzenie
:) Postawcie na Zosię:) Żywotność Zosi ma swoją fascynującą odsłonę. Nie do podrobienia, nie do zamienienia. Fascynującą coraz bardziej:)
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzinek, mój synek w sobotę obchodził 2 urodzinki, zapraszam do nas pozdrawiam
Wszystkiego najlepszego Zosiu!
Mam nadzieje ze Zbyszek zbytnio sie nie przewentylowal...!?
Piekna uroczystosc!
A opis i fotorelacja...jakbym tam byla!(moim ulubionym zdjeciem jest to na ktorym paparazzi"przylapal(a)" sie w lustrze;)
No i ten wieloryb...tak wyszczerzone fiszbiny uratowalyby kazda impreze!
Sto lat dla solenizantki!
Dziękujemy Anie:)
Aniu Z. wszystkiego najlepszego dla Twojego malucha a dla Was dumy i radości rodzicielskiej:)
Aniu Siedem,
Zbyszek jedynie się przewentylował. Mnie natomiast w połowie pierwszego balonika wysiadłyby ślinianki:) A z wieloryba zrobiliśmy sobie do kawki marcepanowe ziemniaczki w kakao:)
Sto lat dla "lubilatki"! Najlepsze życzenia od Elki & co
Velice vám děkujeme :)
Prześlij komentarz