Etykiety

1% agenezja ciała modzelowatego allegro aukcja charytatywna Anielka Anna babcia babka płesznik bajka balonikowanie tchawicy baseny termalne beatboxing blog Boże Narodzenie Centrum Nauki Kopernik ceramika chodzenie codzienność Czerna dieta dramat duchowość dziadek działka dzieciństwo dzień dziecka dzień matki dzień ojca edukacja domowa Euro 2012 festyn charytatywny fotografia frywolitki Fundacja Mam Marzenie fundoplikacja sposobem Nissena gastrostomia góry grzybek guzik hipoterapia imieniny implant ślimakowy integracja sensoryczna jak pomóc kamienice kampania społeczna kangur Karol Karolek klasztor Kobieca Agencja Detektywistyczna Nr 1 kolejka na Kasprowy komiksy konkurs kot książeczki dla dzieci książka książki laryngotracheoplastyka Laski leczenie lego majówka Mały Kaszalot Bu Mały Książe maska krtaniowa metoda Mazgutowej metoda symultaniczno-sekwencyjna Mój Kraków muminki muzyka nadciśnienie płucne niedomykalność nagłośni O. Ziółek Ogród Doświadczeń ojcostwo Ojców oscylator otoczenie otolaryngologia Poznań Palmiarnia papeteria pasaż ukł. pokarmowego Paschy PEG PHmetria Pierwsza Komunia Św. piknik lotniczy pływanie po co nam 1% porażenie fałdu głosowego poród Poznań procesor mowy prolife przedszkole przepisy wielkanocne przepuklina przeponowa Radio Kraków refluks rehabilitacja rehabilitacja słuchowa rehabilitacja w wodzie rekolekcje respiratoroterapia rękodzieło rodzina rustykalnie rysunek sen/bezsenność słuchowisko spowiedź Stal Nowa Huta strata dziecka street art subkonto Sursum Corda szkoła szopka krakowska święty Mikołaj tata teatr terapia karmienia tort orzechowy tracheostomia turnus hipoterapeutyczny turnus logopedyczny turnus rehabilitacyjny Ulica 25 upał upcykling urodziny wakacje Wcielenie Wielkanoc Wielki Post wspomnienia zagęszczanie płynów zestaw niskopoziomowy zoo Zosia zwężenia tchawicy życzenia żywa szopka

26.12.2012

Listy od św. Mikołaja

Napisać list do św. Mikołaja z nadzieją, że święty pozytywnie ustosunkuje się do listu i przyniesie ten jedyny wymarzony prezent, to "obowiązek" każdego dziecka. Ale dostać list od świętego Mikołaja - to już przywilej niewielu dzieci; w tym roku i naszych. A oprócz przywileju, radość, zdumienie, zachwyt i coś, o czym opowiada się dziadkom, paniom w przedszkolu każdemu, kto spyta "czy przyszedł do Ciebie św. Mikołaj" i wielu innym, którzy nie spytają:). To, że Sw. Mikołaj napisał listy do Zosi i Karolka dla Zosi było co najmniej tak samo ważne, jak to, że dostali prezenty (o ile nie ważniejsze). Pomysł jest genialny, prosty, piękny i... nie nasz. Pierwszy taki list, o którym słyszeliśmy, przyszedł do trzyletniego Johna Tolkiena dziewięćdziesiąt lat temu. Potem  przez dwadzieścia lat przychodziły kolejne: przez okres dzieciństwa trójki młodszego rodzeństwa Johna. A że Tolkien-tata miał pomysły genialne i warte naśladowania, toteż jego śladem weszliśmy w rolę św. Mikołaja korespondującego z dziećmi . Na tym jednak podobieństwo naszych i Tolkienowskich listów św. Mikołaja się kończy.
Tolkien - jak na autora Władcy Pierścieni przystało - w listach snuł fantastyczne opowieści spod kręgu polarnego, nie wyłączając przedstawienie języka tamtejszych stworzeń. A każda opowieść była ilustrowana. Nasze listy były nasze, więc dzieci mogły w nich przeczytać, że są bardzo dzielne, że św. Mikołaj bardzo się nimi cieszy, wie co u nich słychać i z prawdziwą radością i miłością ofiarowuje im coś, co na pewno sprawi im radość.
List do Karolka: 
Kochany Karolku,
Słyszałem, że już chodzisz do szkoły i jesteś tam bardzo dzielny i szczęśliwy. Wiem też, że ciągle lubisz jeździć konno. Przesyłam Ci więc rękawice, żeby podczas przejażdżek nie marzły Ci rączki. Rękawiczki są fioletowe, a renifery, które dużo o Tobie słyszały, namalowały na nich uśmiechnięte buzie, żebyś jeszcze częściej się śmiał.
Pisałem już Zosi, że chyba zostawiłem u Was dwie gwizdki z mojego ubrania. Mam nadzieję, że przyniosą Wam zanim za rok odwiedzę Was znowu. Ukochaj Zosię, rodziców.
Święty Mikołaj.

List do Zosi był w znacznej mierze odpowiedzią na jej list do świętego. Oto jego treść. 

Przesłanie tego listu zinterpretowałabym tak: Poproszę żółte nauszniki.
Czy wyraziłam się jasno? Żółte nauszniki!
Odpowiedz była następująca:

Kochana Zosiu,
Dostałem Twój list z pięknym rysunkiem.Znalazłem dla Ciebie cieplutkie, żółte nauszniki. Ale kiedy jechałem saniami wysypało mi się trochę czarodziejskiego pyłu na prezenty i Twoje nauszniki zmieniły kolor na czerwony. Mam nadzieję, że Ci się spodobają. Napisz mi proszę za rok, czy byłaś z nich zadowolona, bo trochę się martwię. 
Kiedy wyszedłem z Waszego domu i wsiadłem do sań, zauważyłem, że nie mam przy ubraniu dwóch złotych gwiazdek. Chyba zostały u Was. Poszukajcie ich proszę z Karolkiem. Na pewno przyniosą Wam szczęście. 
Cieszę się, że już chodzisz na katechezę, do przedszkola i na język angielski.
Pozdrów rodziców, ucałuj Karolka.
Święty Mikołaj.
ps. może jeszcze spotkamy w tym roku.

Jak napisał tak zrobił. Przyszedł w pełnej krasie następnego dnia. Najpierw do przedszkola Zosi, szkoły Karolka a potem do domu. Karolek przyjął go z ciekawością i radością. Jak każdego gościa. No, może z większym rozbawieniem. Zosia natomiast czuła taki respekt do świętego i zamilkła na tak długo, że nie poznawałam własnego dziecka. A przy tym trzymała twardy dystans kilku niedających się pokonać kroków między nią a Mikołajem. Lody niewiele puściły, kiedy św Mikołaj tubalnym głosem począł obłaskawiać Zosię czytając jej Kurkę w aeroplanie. Tubalny głos na nowo jednak mroził Zosię sekunda po sekundzie. W tym czasie Karolek oglądał prezenty i świetnie się bawił chowając się pod  ornatem św. Mikołaja.
Przejęcie Zosi minęło, kiedy tylko za świętą ekipą zamknęły się drzwi i przystąpiliśmy do rozpakowywania prezentów. Tego dnia byli z nami dziadkowie, którzy razem z wnukami łapali motyle wyfruwające ze słoniowej trąby, czyli z mikołajowego prezentu. Wszyscy świetnie się bawili i zaśmiewali w głos, a każdy z czego innego. Zosia cieszyła się sukcesem babci i dziadka, kiedy tylko udało im się złapać motyla w siatkę. "Babciu Gusiu, babciu Gusiu, udało Ci się, udało, hahahahahaha!" "Dziadku Mańku, dziadku Mańku, brawo, brawo, udało Ci się!". Oczywiście taki aplauz rozweselał i motywował dziadków:) Karolek był zachwycony wylatującymi motylami. No a my ze Zbyszkiem mieliśmy ubaw po pachy obserwując to pocieszne towarzystwo i "naganiając" motyle z powrotem do słoniowej trąby. 

A gwiazdki? No oczywiście znalazły się. W bucikach. I one podobnie jak listy, były dla Zosi ogromną radością. Oh, Boże, żeby tylko nie zapomnieć tej radości w tych zielonych oczkach i  na okrągłej Zosiowej buzi! Zatrzymać tego nie można inaczej jak tylko w pamięci. Żeby tylko nie zapomnieć...
Gwiazdkę Zosia kazała sobie nakleić na bluzeczce i koniecznie musiałą z nią iść do przedszkola. Karolek, żeby było zabawniej, również "przyklejał" gwiazdkę do bluzki i też poszedł z nią do szkoły. Zwyczaj ze zgubionymi przez św. Mikołaja gwiazdkami w czasie jego nocnych odwiedzin, pamiętam jeszcze z mojego dzieciństwa. Mama zachęcała nas do pinych poszukiwań. Znalezisko zyskiwało nagle wartość nieziemskiego skarbu i w niczym nie przypominało kawałka błyszczącego papieru:) Czary:) Ciesze się, że teraz mogę oglądać je z drugiej strony, w szeroko otwartych oczach moich dzieci. Żeby tylko tego nie zapomnieć...



















2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Aniu kochana my chyba mamy jakieś telepatyczne pomysły! U nas też Mikołaj napisał do dzieci!!! Co prawda wymusił to na nim dł€ższy czas zdobywania prezentów i ich dostarczenia no ale za to jakie wrażenie!!! łał nawet starsze były przejęte. Chyba Mikołajowi tak się to spodobało i wzruszyło go, ze już co roku skreśli parę słówek:)

lobzovka pisze...

Prawda, że pomysł jest przegenialny?!:)Bardzo polecam każdemu. Wkład absolutnie minimalny a radość i reakcja dzieci nie do opisania. Wzruszenie ściska za gardło, kiedy widzi się te wniebowzięte buzie:):)
Życzę Wam pięknego Bożego Narodzenia:)

Prześlij komentarz