Etykiety

1% agenezja ciała modzelowatego allegro aukcja charytatywna Anielka Anna babcia babka płesznik bajka balonikowanie tchawicy baseny termalne beatboxing blog Boże Narodzenie Centrum Nauki Kopernik ceramika chodzenie codzienność Czerna dieta dramat duchowość dziadek działka dzieciństwo dzień dziecka dzień matki dzień ojca edukacja domowa Euro 2012 festyn charytatywny fotografia frywolitki Fundacja Mam Marzenie fundoplikacja sposobem Nissena gastrostomia góry grzybek guzik hipoterapia imieniny implant ślimakowy integracja sensoryczna jak pomóc kamienice kampania społeczna kangur Karol Karolek klasztor Kobieca Agencja Detektywistyczna Nr 1 kolejka na Kasprowy komiksy konkurs kot książeczki dla dzieci książka książki laryngotracheoplastyka Laski leczenie lego majówka Mały Kaszalot Bu Mały Książe maska krtaniowa metoda Mazgutowej metoda symultaniczno-sekwencyjna Mój Kraków muminki muzyka nadciśnienie płucne niedomykalność nagłośni O. Ziółek Ogród Doświadczeń ojcostwo Ojców oscylator otoczenie otolaryngologia Poznań Palmiarnia papeteria pasaż ukł. pokarmowego Paschy PEG PHmetria Pierwsza Komunia Św. piknik lotniczy pływanie po co nam 1% porażenie fałdu głosowego poród Poznań procesor mowy prolife przedszkole przepisy wielkanocne przepuklina przeponowa Radio Kraków refluks rehabilitacja rehabilitacja słuchowa rehabilitacja w wodzie rekolekcje respiratoroterapia rękodzieło rodzina rustykalnie rysunek sen/bezsenność słuchowisko spowiedź Stal Nowa Huta strata dziecka street art subkonto Sursum Corda szkoła szopka krakowska święty Mikołaj tata teatr terapia karmienia tort orzechowy tracheostomia turnus hipoterapeutyczny turnus logopedyczny turnus rehabilitacyjny Ulica 25 upał upcykling urodziny wakacje Wcielenie Wielkanoc Wielki Post wspomnienia zagęszczanie płynów zestaw niskopoziomowy zoo Zosia zwężenia tchawicy życzenia żywa szopka

18.04.2012

Fluorescencja, trutka na siódemkę, kobieta ze skrzydłami nr 4 i poszerzona tchawica Karolka.Po prostu 18 kwietnia tego roku.

To będzie post pamiętnikarski. Albo przypowieść o tym, czy dzień w którym do obłędu boli prawa dolna siódemka (kolejny dzień z rzędu) musi być do końca przerąbany i czy na pewno nic dobrego w takim dniu wydarzyć się nie może? No, pytanie jest raczej retoryczne, szczególnie teraz, z perspektywy kilku godzin po założeniu trutki na nr siódmy. Kilka godzin wcześniej oczywiście wcale to tak ładniutko nie wyglądało:) Najpierw spadnięta-mi-z-nieba dentystka, podejmując próbę uratowania zęba, założyła lekarstwo. Nie dała mu jednak dużych szans. Jeśli by bardzo bolało to miałam przyjść na następny dzień. Wróciłam za godzinę, jęcząc po drodze i wzbudzając mieszane uczucia wśród przechodniów. Niemal z marszu usiadłam na fotelu a moment zatrucia potwora zaliczę do jednych z najpiękniejszych w tym miesiącu:) Przy wyjściu pogadałyśmy jeszcze trochę o tym, jak to dobrze, że żyjemy w dzisiejszych czasach a nie 100 czy 200 lat wcześniej. Bo wtedy nie było ibuprofenu, znieczulenia, specjalistycznych narzędzi itd. Co jak co, ale racjonalizacja udała się psychologom. Jestem mega cykorem  jeśli chodzi o stomatologa, ale mam też sporo szczęścia i fajną dentystkę:)

Toksyczna siódemka nie popsuła mi jednak dnia, o nie! Pięknego dnia. Każdego roku dwoję się i troję, żeby nie umkną mi przypadkiem moment fluorescensyjnych pączków na drzewach. Jednego dnia nie ma nic, łyse witki a na następny dzień pach! I są! Są już od dawna. Trochę żałuję, że nie mogę im zrobić porządnych zdjęć ( obiektyw padł ofiara dziecięcej ciekawości i jeszcze "się nie naprawił"). Poza tym po drodze odebrałam z wypału moją kolejną dziewczynę ze skrzydłami. Ta powędruje do Reni i Adama. Mam nadzieję, że tym razem będzie się sprawować. W pracowni w której była wypalana, musiałam się za nią wstydzić: powiedziano mi, że jak jest ładna tak jest wredna. Ciężko ją było usadzić wygodnie w piecu. Ale na drogę dostałyśmy błogosławieństwo a ja przestrogę, żebym uważała na tą niesforną dziewczynę, bo przykro byłoby właścicielom pracowni gdyby jej się coś stało. Przywiązali się do niej:) Bardzo to miłe:) I motywujące do dalszego glunienia. 
Nie koniec to wyliczanki miłych rzeczy. Funduję sobie ostatnimi dniami przyjemność intelektualną pt." Lewy mózg, prawy mózg. Z perspektywy neurobiologii poznawczej."  G. Deutsch, S. P. Springer. Winna mi służyć jako materiał do pisania pracki a nie służy, bo od pisania mnie odciąga. Lektura fascynująca a samo pisanie już mniej. Książkę polecam, a jak mi pary starczy, to może i coś więcej o niej napiszę.
Ale najfajniejsze wieści przyszły z Poznania. Od kilki dni Z. jest tam z Karolkiem w klinice Otolaryngologicznej. Dziś Karol miał zabieg poszerzenia tchawicy. Zabieg się udał, Karol fajnie wraca do siebie i już jutro, albo pojutrze chłopaki wracają! 
Jedna durna siódemka, niedająca ani spać ani nie spać, nie przesądza sprawy. O ile się ma spadniętą-z-nieba dentystkę:) Dziękuje Agnieszko:)














3 komentarze:

Ania pisze...

No to kochana poczekaj jakieś 4 lata i będziesz miała superowego, osobistego stomatologa!!! A dziewczyna jest cudna...

lobzovka pisze...

Ha! Tylko daleko do tego stomatologa:) To byłaby najdroższa siódemka świata:)

lobzovka pisze...

Zresztą ja bardzo lubię moją panią dentystkę. Oprócz tego, że personalistycznie podchodzi do mojego uzębienia i cykora to jeszcze mamy sporo wspólnych tematów. Któregoś dnia po 20 minutowym "obrabianiu" mojej czwórki, ucięłyśmy sobie 2 godzinna pogawędkę o rzeczach ważnych i jeszcze ważniejszych:)

Prześlij komentarz