Etykiety

1% agenezja ciała modzelowatego allegro aukcja charytatywna Anielka Anna babcia babka płesznik bajka balonikowanie tchawicy baseny termalne beatboxing blog Boże Narodzenie Centrum Nauki Kopernik ceramika chodzenie codzienność Czerna dieta dramat duchowość dziadek działka dzieciństwo dzień dziecka dzień matki dzień ojca edukacja domowa Euro 2012 festyn charytatywny fotografia frywolitki Fundacja Mam Marzenie fundoplikacja sposobem Nissena gastrostomia góry grzybek guzik hipoterapia imieniny implant ślimakowy integracja sensoryczna jak pomóc kamienice kampania społeczna kangur Karol Karolek klasztor Kobieca Agencja Detektywistyczna Nr 1 kolejka na Kasprowy komiksy konkurs kot książeczki dla dzieci książka książki laryngotracheoplastyka Laski leczenie lego majówka Mały Kaszalot Bu Mały Książe maska krtaniowa metoda Mazgutowej metoda symultaniczno-sekwencyjna Mój Kraków muminki muzyka nadciśnienie płucne niedomykalność nagłośni O. Ziółek Ogród Doświadczeń ojcostwo Ojców oscylator otoczenie otolaryngologia Poznań Palmiarnia papeteria pasaż ukł. pokarmowego Paschy PEG PHmetria Pierwsza Komunia Św. piknik lotniczy pływanie po co nam 1% porażenie fałdu głosowego poród Poznań procesor mowy prolife przedszkole przepisy wielkanocne przepuklina przeponowa Radio Kraków refluks rehabilitacja rehabilitacja słuchowa rehabilitacja w wodzie rekolekcje respiratoroterapia rękodzieło rodzina rustykalnie rysunek sen/bezsenność słuchowisko spowiedź Stal Nowa Huta strata dziecka street art subkonto Sursum Corda szkoła szopka krakowska święty Mikołaj tata teatr terapia karmienia tort orzechowy tracheostomia turnus hipoterapeutyczny turnus logopedyczny turnus rehabilitacyjny Ulica 25 upał upcykling urodziny wakacje Wcielenie Wielkanoc Wielki Post wspomnienia zagęszczanie płynów zestaw niskopoziomowy zoo Zosia zwężenia tchawicy życzenia żywa szopka

22.06.2012

Palmiarnia Poznańska.

Za każdym razem, kiedy jedziemy z Karolkiem do poznańskiej kliniki, mam nadzieję, że tym razem uda nam się odwiedzić palmiarnię. Udało nam się to przy ostatnim pobycie dwa tygodnie temu. Urlopując się na kilka godzin dzień przed zabiegiem, spacerowaliśmy po Poznaniu, podziwiając kamienice, odmienne od tych krakowskich. Nie wiem czy tak wyglądają kamienice w całym Poznaniu, ale te które widzieliśmy na trasie naszego spaceru w większości miały piękne, dekoracyjne loggie. Oprócz nich bardzo podobały mi się duże i mniejsze ale zawsze surowe i proste budynki z czerwonej cegły. Pięknie utrzymane. Prawdopodobnie jeden z takich kompleksów który mijaliśmy, był niegdyś koszarami i ujeżdżalnią, albo stajnią dla koni. I tak szliśmy sobie przez spokojny bożociałowy czwartek a w głowie nieodłącznie towarzysząca mi w Poznaniu myśl (zaraz po tej o  badaniach, zabiegu, rekonwalescencji, wypisie i kolejnym terminie przyjęcia Karolka do kliniki)  o palmiarni.  Rozmyślanie o tym, że jak już będzie ok z Karolkiem to musimy dowiedzieć się jak tam dojechać, przerwało mi Zbyszkowe: "O! zobacz, palmiarnia:):)". Po prostu na nią weszliśmy:)
A dokładnie od strony kawiarni "7 kontynentów", która jest w jednym z pawilonów Palmiarni. Ponieważ było juz dość późno i kawiarnię właśnie zamykano, to zdążyłam jedynie rzucić nań okiem ( oczarowana:)) a dalej nogi poniosły nas do parku Wilsona. Początki parku to koniec dziewiętnastego wieku. W międzywojniu zrealizowano ciekawy pomysł umiejscowienia obok siebie części w stylu angielskim (nieregularnej bliższej naturalnej roślinności)i francuskiej ( z zachowaniem geometrycznej równowagi i starannie utrzymanej regularności). Zanim stał się parkiem miejskim, był Ogrodem Botanicznym. Przed brama główna moją uwagę zwróciło popiersie T.W. Wilsona raczej jego profil i cudnie dopracowana, art decowa stylizacja jego fryzury:) Najprawdziwsze art deco. Piękne.
A początki Palmiarni to początek XX wieku. Systematycznie przybywały w nim kolejne pawilony. Dziś jest ich osiem. W jednym z nich mieści się akwarium i ryby większe o d Kaku:). Toteż nie można się dziwić, że robiły na nim wrażenie. No i jeszcze może słówko o kawiarni "7 kontynentów". Cudownej, klimatycznej, zarośniętej:) Znajduje się w trzecim pawilonie. Przy filiżance idealnego espresso czy bajecznej herbaty serwowany jest seans relaksacyjny. Inaczej być nie może. Muzyka z wyczuciem wkomponowana w bujna roślinność, przemiła obsługa i zapach domowego ciasta...mmmmmmmm...chcę tam wrócić:) A myśl o kolejnej wizycie z Karolkiem w Klinice umila właśnie nadzieja na kolejną wizytę w Palmiarni. 
Kiedy mówiliśmy pielęgniarkom o naszych planach odwiedzenia Palmiarni, jedna z nich opowiadała o swojej ostatniej tam wizycie, wspominając cudowne, egzotyczne motyle, które przysiadają na zwiedzających. Miałam nadzieję, że jakiś piękny motyl przysiadzie w blond lokach Karolka, ale okazało się, ze tamta wystawa była czasowa a nasza (super skądinąd) pielęgniarka miała wyjątkowe szczęście. Nas natomiast po przejściu z rajskiego trzeciego pawilonu, czyli kawiarni, do kolejnego obezwładnił swoim pianiem  kurduplowaty, nastroszony egzotyczny kogucik, pilnujący swojego ledwo wyrośniętego drobiu rodzaju żeńskiego.Kogucik sterczy przy wejściu do akwarium i  ma szczęście, że ryby głosu nie mają. 
Polecam Wam bardzo! Przy okazji wizyty w Poznaniu, Palmiarnia - obowiązkowo!
Wrzuciłam trochę zdjęć. Pewnie byłyby o wiele lepsze, gdybym mogła korzystać z super obiektywu nikona. Ale ponieważ biedaczek (ofiara nieświadomych niczego i wszystkiego ciekawych rączek małej dziewczynki i braku rozwagi jej mamy) czeka na naprawę, to jeszcze długo przyjdzie mi poczekać na naprawdę fajne zdjęcia. Mam jednak nadzieję, ze te  i filmik o Palmiarni zachęcą Was wystarczająco:) 





















































0 komentarze:

Prześlij komentarz