Minął kolejny Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych w Krakowie, Ulica 24. Niewielka liczba teatrów, które udało nam się zobaczyć w tym roku, była zrekompensowana doskonałą jakością tego co udało nam się zobaczyć.
Teatr TUIG "Schraapzucht" ("Zachłanność"). W zapowiedzi można było przeczytać: "Spektakl o pragnieniu zdobywania i posiadania wciąż większej ilości dóbr. Oślepieni tą zachłannością, tracimy przyjaźnie, nie dbamy o ludzi, o naturę i coraz trudniej jest nam utrzymać równowagę ważnych elementów życia."
O czym i jak to pokazali artyści pisać nie będę. Wyręczy mnie w tym you tube w załączonym filmiku:) Osobiście czułam się usatysfakcjonowana pod względem treści i formy.
Podzielę się tylko moją refleksją.
W drugiej części spektaklu, główny bohater próbuje zatrzymać na siłę wszystko to co mu spadło z góry (dosłownie) a co zgodnie z koleją rzeczy powinno przeminąć. Chce też zmusić maszynkę swojego życia do wyprodukowania jak najwięcej przedmiotów, dóbr dla siebie, więcej niż... Niż potrzebuje, niż powinien mieć.
Reakcja dorosłej publiczności - zaduma, powaga, refleksja. Reakcja dzieci - rozbawione do rozpuku. Patrzą na człowieka w dziwnych pozach, rzucającego się na przedmioty, krzyczącego, podskakującego, popędzającego,chodzącego na czworakach. No, nie wygląda poważnie, wygląda śmiesznie, więc dzieci się śmieją.
Dorośli pewnie myślą,"Spektakl nie dla dzieci. Poważny, o życiu, o poważnych rzeczach a one się śmieją - nie rozumieją bo to tylko dzieci. Ten ich śmiech jest nie na miejscu, nie stosowny". Dorosła publiczność czuje się trochę zażenowana tym dziecięcym śmiechem.
A może to one mają rację? Może ta szarpanina, żeby mieć więcej niż potrzebujemy sprawia, że w rzeczywistości bardziej jesteśmy śmiechu warci niż podziwu?Jeśli nie staniecie się jak dzieci...(nie zrozumiecie co w życiu jest nieważne!).
Może to właśnie tak działa.
Teatr TUIG "Schraapzucht" ("Zachłanność"). W zapowiedzi można było przeczytać: "Spektakl o pragnieniu zdobywania i posiadania wciąż większej ilości dóbr. Oślepieni tą zachłannością, tracimy przyjaźnie, nie dbamy o ludzi, o naturę i coraz trudniej jest nam utrzymać równowagę ważnych elementów życia."
O czym i jak to pokazali artyści pisać nie będę. Wyręczy mnie w tym you tube w załączonym filmiku:) Osobiście czułam się usatysfakcjonowana pod względem treści i formy.
Podzielę się tylko moją refleksją.
W drugiej części spektaklu, główny bohater próbuje zatrzymać na siłę wszystko to co mu spadło z góry (dosłownie) a co zgodnie z koleją rzeczy powinno przeminąć. Chce też zmusić maszynkę swojego życia do wyprodukowania jak najwięcej przedmiotów, dóbr dla siebie, więcej niż... Niż potrzebuje, niż powinien mieć.
Reakcja dorosłej publiczności - zaduma, powaga, refleksja. Reakcja dzieci - rozbawione do rozpuku. Patrzą na człowieka w dziwnych pozach, rzucającego się na przedmioty, krzyczącego, podskakującego, popędzającego,chodzącego na czworakach. No, nie wygląda poważnie, wygląda śmiesznie, więc dzieci się śmieją.
Dorośli pewnie myślą,"Spektakl nie dla dzieci. Poważny, o życiu, o poważnych rzeczach a one się śmieją - nie rozumieją bo to tylko dzieci. Ten ich śmiech jest nie na miejscu, nie stosowny". Dorosła publiczność czuje się trochę zażenowana tym dziecięcym śmiechem.
A może to one mają rację? Może ta szarpanina, żeby mieć więcej niż potrzebujemy sprawia, że w rzeczywistości bardziej jesteśmy śmiechu warci niż podziwu?Jeśli nie staniecie się jak dzieci...(nie zrozumiecie co w życiu jest nieważne!).
Może to właśnie tak działa.
Imponująca machina uzyskała pozytywną opinię instytutu Karolka K. |
Festiwalowe znajomości:) |
W czerwonej koszuli Jerzy Zoń, sprawca corocznego ulicznego zamieszania. A na plakacie zapowiedź spektaklu Teatru KTO, któremu J. Zoń szefuje. |
Uwielbiam teatry uliczne! I od lat marzę, żeby się wybrać na Maltę poznańską. Święto teatru ulicznego. Może jak Karolek się rozchodzi a Zosia podrośnie? Póki co, staram się nie przegapić całkowicie tego krakowskiego - jednego z najstarszych festiwali teatrów ulicznych w Polsce.
2 komentarze:
Oj Aneczko, zazdroszczę Ci tego Krakowa, gdy tam mieszkałam, też bywałam na przeglądzie teatrów ulczinych, niesamowite emocje... a dzieci , jak zawsze szczere, widzą to, co nam umyka...
Kraków jest fajną bajką, pewnie nie mniejszą jak ta która Was czeka już wkrótce na Wyspach:) A dzieci? Cudownie, że świat je ma. I szkoda, że tak często ich nie docenia i nie uczy się od nich.
Prześlij komentarz