fot. Gosia, mama Gabrysi. edycja a. ka |
W każdym roku stałym punktem programu
naszego turnusu jest zabawa w strojach niepowszednich. Imprezy po zmierzchu jakoś Karola nie cieszą. W ubiegłym roku przed zabawą, po kolacji i dusznym
dniu zaaplikowałam małemu prysznic, żeby odświeżony i pachnący mógł pobalować w stroju amorka. Tymczasem Kaku
zupełnie źle odczytał moje intencji. Kąpiel według niego miała oznaczać
rychły nocny spoczynek a tymczasem mamusia wbrew jego woli zrobiła go na
aniołka, przytroczyła łuk i kołczan na plecy a klonowy listek wiadomo gdzie. I to wcale nie było zabawne.
Na salę balową weszliśmy z płaczem i zgrzytaniem zębów. Sytuację uratował baran i rączki te same, które wcześniej pozbawiły młodego snu. I tak cały wieczór przebalował młody na baranach, co uratował sytuację, bo Karol był bardzo zadowolony. Miałam więc podstawy, żeby tym razem na myśl o zabawie cieszyć się umiarkowanie. W tym roku Karol miał być piratem. A po nauczce z ubiegłego roku postanowiłam, że będzie również piratem niesplamionym mydłem i wodą. przynajmniej przed zabawą. A po to się już zobaczy. Na salę balową Kaku wkroczył krokiem admiralskim. Z balkonikiem naturalnie, który jest już nieodłącznym atrybutem Karola na tym turnusie. Kaku poruszał się przy nim z taką swobodą, że śmiało mogę zaryzykować stwierdzenie, że przetańczył cały wieczór:) Zresztą, sami zobaczcie na filmie. Wirowaliśmy też razem, Karolek na moich rękach, bo bardzo lubię kiedy zaśmiewa się przy tym do rozpuku i z radości chowa buzię w swoje rączki. Tym razem płacz pojawił się w odwrotnej kolejności, bo po zabawie a nie przed nią jak to było rok wcześniej. Powodem było chcenie jeszcze. Zawrócił na jadalnię-salę balową z połowy drogi, dobitnie akcentując każdy krok i swoją decyzję, mocnym przystukiwaniem balkonika. Zabawa tak go wyeksploatowała, że kiedy już w żalu po zakończonym balu wróciliśmy do pokoju, Karolek zasypiał na siedząco:)
Na salę balową weszliśmy z płaczem i zgrzytaniem zębów. Sytuację uratował baran i rączki te same, które wcześniej pozbawiły młodego snu. I tak cały wieczór przebalował młody na baranach, co uratował sytuację, bo Karol był bardzo zadowolony. Miałam więc podstawy, żeby tym razem na myśl o zabawie cieszyć się umiarkowanie. W tym roku Karol miał być piratem. A po nauczce z ubiegłego roku postanowiłam, że będzie również piratem niesplamionym mydłem i wodą. przynajmniej przed zabawą. A po to się już zobaczy. Na salę balową Kaku wkroczył krokiem admiralskim. Z balkonikiem naturalnie, który jest już nieodłącznym atrybutem Karola na tym turnusie. Kaku poruszał się przy nim z taką swobodą, że śmiało mogę zaryzykować stwierdzenie, że przetańczył cały wieczór:) Zresztą, sami zobaczcie na filmie. Wirowaliśmy też razem, Karolek na moich rękach, bo bardzo lubię kiedy zaśmiewa się przy tym do rozpuku i z radości chowa buzię w swoje rączki. Tym razem płacz pojawił się w odwrotnej kolejności, bo po zabawie a nie przed nią jak to było rok wcześniej. Powodem było chcenie jeszcze. Zawrócił na jadalnię-salę balową z połowy drogi, dobitnie akcentując każdy krok i swoją decyzję, mocnym przystukiwaniem balkonika. Zabawa tak go wyeksploatowała, że kiedy już w żalu po zakończonym balu wróciliśmy do pokoju, Karolek zasypiał na siedząco:)
I to było kolejne miłe zaskoczenie jakie
zaserwował mi synek na tym turnusie:)
fot. Gosia mama Gabrysi, edycja a.ka |
3 komentarze:
po prostu wspaniale! widać i czuć świetną zabawę!! serdecznie pozdrawiam Ania
Aneczko, również serdecznie pozdrawiamy:) Bardzo miło wspominamy wizytę u Was. Chociaż z pewnym niedosytem. Za krótko:)
wspaniały pirat ;)
Prześlij komentarz