To też historia przedporodowa, czyli archiwalna. 11 czerwca (3 dni przed urodzeniem się Anielki) Karol zadebiutował w roli Małego Księcia. O obsadzeniu naszego pszenicznowłosego synka w głównej roli nie zadecydowała umiejętność pamięciowego opanowania dużej partii tekstu czy wybitna dykcja, ale wizualne walory naturalne, które sprawiają, że przypadkowo spotkanym osobom myli się jawa z fikcją literacką. To się w końcu kiedyś musiało stać, ktoś musiał to nazwać po imieniu.
Mnie się to nie udało, chociaż przed kolejnymi przedszkolnymi zabawami karnawałowymi obiecywałam sobie, że w następnym roku to już na pewno zdobędę niebieski płaszczyk i buciki z ostrogami. Aż w końcu Karol opuścił przedszkole a jedynym przebraniem wykorzystującym jego walory naturalne było przebranie amorka, z łukiem za kilka złotych i strzałami tępymi jak siekierka stryjka, ale widok i tak był bezcenny:)
Natomiast panie w nowej szkole Karola od razu przeszły do działania. Pan od muzyki (chyba najulubieńszy pan Karola) zrobił adaptację Małego Księcia do szczególnych możliwości naszych niepełnosprawnych aktorów. Dzień premiery przesuwano dwa razy z powodu hospitalizacji głównego bohatera. Mały Książe i szpital - tego Exupery nie napisał, a mogłoby to być ciekawe. Trzeci termin premiery był niebezpieczny z powodu zbliżających się narodzin siostrzyczki Małego Księcia Karola. Anielka jednak nie wyszła na scenę przed bratem i mogliśmy zobaczyć tę przejmującą i urzekającą sztukę. Niesamowite jak dobrze można wystawić abstrakcyjną historię z filozoficzno-egzystencjalnymi treściami angażując do tego niepełnosprawne dzieci. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem pomysłowych rozwiązań, scenografii, didaskaliów, sposobu prowadzenia aktorów i ich gry. No i entuzjazmu i naturalności nauczycieli. Trzymaliśmy się dzielnie, do momentu, aż gula wielkości słonia połkniętego przez boa utknęła nam w gardłach. Tuż pod koniec, kiedy Mały Książę żegna się ze światem ludzi i różanych ogrodów i wraca na zawsze na swoją, lepsza planetę...Co też za smutki plątały się po naszych rodzicielskich głowach...
"Sztuka jest eksportowa" - zgadzam się pani dyrektor:)
Dziękujemy Małemu Księciu Ka, że jesteś na naszej planecie. Wybacz, że nie zawsze rozumiemy Twój świat, że nie zawsze staramy się go zrozumieć i wejść do niego. Ale nie przestawajmy oswajać się z sobą nadal.
Za zdjęcia dziękuję pani Beacie.
|
Ta jedyna róża |
|
Planeta geografa |
|
Latarnik |
|
Lis |
|
Bankier |
|
Ogród róż |
|
Aktorzy, aplauz, ukłony |
|
j.w.:) |
|
Powrót do baobabów, wulkanu, róży. |
|
Pan od muzyki. Autor adaptacji. |
|
Król |
|
Pani Asia. Chodzący uśmiech:) |
0 komentarze:
Prześlij komentarz