7.03.2015

Sentymenty maltańskie

Krakol z panią Anią i Olą - tez absolwentka a teraz koleżanka z klasy
Odwiedziliśmy dziś z Karolem jego przedszkole. Jego ale już nie jego a jednak jakby ciągle jego. Bo był to zjazd absolwentów. Kiedy ruszało Centrum Maltańskie my ruszaliśmy w Centrum z wczesną interwencją u dwuletniego  Karola (jeszcze na respiratorze) a rok później szczęśliwie został przedszkolakiem w grupie pomarańczowej. Chodził tam trzy lata i zabrał - a my z nim- mnóstwo dobrych wspomnień i pożytecznych nawyków, przydatnych kontaktów i utrwalonych umiejętności. Dobre miejsce na specjalnej mapie Krakowa. Dzisiaj taka mapa była na prawdę. Z zaznaczonymi szkołami specjalnymi czy oddziałami integracyjnymi.
Kiedy dzieci - z nauczycielami- zamieniały się w cukierników, brały udział w zajęciach sensorycznych, tańczyły czy grały, rodzice absolwentów i przedszkolaków mieli okazję spotka się i porozmawia o tym jak to jest w szkole. Rodzic rodzicowi - to chyba najlepsza akcja informacyjna. Oczywiście, najlepszą szkołą jest ta, która jest dla danego dziecka najlepsza, bo to kwestia subiektywna. Niemniej warto posłuchać, dlaczego ktoś uważa, że ta szkoła jest ok a tamta bardziej ok. Albo dlaczego jednym w tej szkole jest super a dla innych to droga przez mękę. Kiedy wyszłam po naszym spotkaniu, Karol nakarmiony i rozbawiony hulał z panią Kasią jak ktoś super wydolny oddechowo na prawe i lewe płuco ignorując szalone tempo nadawane przez panów z Quattro. Fajna zabawa, dobra organizacja. Dzieci zadowolone, rozbawione, rodzice nie przemęczeni :) Może trochę za mało czasu na pogaduchy z nauczycielami.
Przy wyjściu na tablicy zachęcającej do wspomnień napisałam coś w rodzaju, że po pobycie w Malcie wiem, że to nie prawda, że nie ważne jak się zaczyna. Bo jest to super ważne. A dla Karola ten super ważny początek był też super dobry.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz