Grafiki układane były indywidualnie dla każdego dziecka. Jeśli w trakcie turnusu okazało się, że dla jakiegoś dziecka lepiej byłoby częściej popracować na zajęciach X a zajęcia Y nie są dla niego aż tak pilne, to można było spróbować dogadać się z rodzicem w odwrotnej sytuacji i wymienić się na zajęcia. Też skorzystaliśmy z takie możliwości oddają metodę krakowską za Castillo Moralesa. Dla nas szczególnie cenne, bo Karol wymaga usprawnienia pracy mięśni twarzy, szczególnie mięśni żuchwy. Nowinką z tych zajęć była praca z tubą żuchwową ( twardy gumowy gryzak, z przeznaczeniem do usprawniania umiejętności żucia) czy szpatułką logopedyczną (malutka gąbka na patyczku służąca do stymulacji jamy ustnej). Jednego i drugiego Karol nie pokochał.
Ale będziemy próbować go przekonać. Sam masaż mu nie przeszkadzał a chwilami nawet ciekawił. Któregoś popołudnia, Pani Inga na moją prośbę zjadła z nami kolację chcąc zobaczy Karola w akcji. W jej opinii Karol na prawdę nieźle je/przeżuwa jak na swoje zaciśnięte mięśnie żuchwy. Słówko o terapeutce - szkoda, że Pani Inga pracuje tak daleko od nas:) Miłym zaskoczeniem dla mnie była reakcja Karola na zajęcia z terapii ręki. Może to Mozart w tle, może umiejętności pani Iwony, może czas działający na korzyści rączek młodego a może wszystko razem sprawiło, że Karol w pełnym skupieniu, w dobrym nastroju i pełnej współpracy pozwolił pani Iwonie zrobić ze swoimi rączkami wszystko co chciała. Piękny widok. Aquaterapia - rewelacja. Nasza instruktorka w czasie jednych zajęć, w zależności od potrzeb dziecka łączyła metody Hallicka, Watsu, Bad Ragaz Ring Method, Clinical Ai Chi). Karol lubi wodę, jest w niej swobodny i zadowolony. Ale tutaj też ciekawe zaskoczenia. Koło na szyję. Tak, tak. Takie dla niemowlaków ale zakładane na szyję. Nie krępuje ruchów ciała a dla nas dodatkowy atut - skuteczni uniemożliwiało Karolowi nałykania się wody. A potem Karol pływał na plecach:) Sam bez jakichkolwiek zabezpieczeń. Oprócz nie odczuwalnej dla niego asekuracji za...włosy. "Pływał" to może za dużo powiedziane. Dryfował. Na pełnym luzie, zrelaksowany. Boski Lolek!
Logopedia: zaskoczeń część dalsza. Nie spodziewałam się wiele po tych zajęciach, bo były na końcu. Karol był już dość wyeksploatowany po całym dniu pracy. Popołudnia, tuz przed kolacją generalnie nie są dla Karola najlepsza porą na pracę, szczególnie, że wcześnie się budzi. Teraz też był rozkojarzony, trochę nabuzowany. Ale w trzeci dniu pracy pokazał coś bardzo fajnego. Przez komunikatory wybierał przedmioty jakimi chciał się bawić. Pod odpowiednim zdjęciem naciskał albo "chce piłkę" albo "chcę pająka". W przedostatnim dniu turnusu wybierał już spośród trzech zdjęć przedmiotów, którymi chciał się bawi a na deser mamusia dostała synka, który wybierał spośród dwóch pcsów a swój wybór komunikował przez komunikatory. Mamusia wymiękła.
I z takim bagażem doświadczeń wróciliśmy do domu.
Wnioski: rozrusza żuchwę i mięśnie mimiczne ( szczególnie czoła), pracować z młodym na prostych pojedynczych komunikatorach i uwierzy, że pcs'y nie są zbyt abstrakcyjne dla Karola. A metody krakowskiej nie porzuca. Aha! I w kajeciku na 2016 zapisać "Międzynarodowa konferencja Aquaterapii na AWFie w Krakowie. Z udziałem twórcy metody Watsu".
W Centrum Mowy i Ruchu Elf w Warszawie odbywają się stacjonarne turnusy logopedyczne. My jednak celujemy na te wyjazdowe. Bo po tym pierwszym jesteśmy bardzo zadowoleni. Jak ktoś bardzo dobrze wykonuje swoja pracę a do tego wkłada w to serce, to nawet eteryczna nazwa mu nie zaszkodzi;) Kolejny, już wakacyjny, dwutygodniowy, będzie w Górach Świętokrzyskich. Może nie na całość, ale chociaż na tydzień ( o ile znajdzie się ktoś chętny na uzupełnienie naszego niewykorzystanego drugiego tygodnia) .Liczymy na awans z ławki rezerwowych:) Koszt tygodniowego turnusu to 3300 zl. Dwutygodniowego 6000zł.
Ah, no i baaal:) Taki jak bal dla dzieci być powinien: nie za długi, wspólne zabawy i najlepsze dziecięce piosenki Fasolek i Tik taka:) A wcześniej teatrzyk "Czerwony Kapturek".
tuka żuchwowa |
i szpatułka |
sam:) |
A oto bliźniaki boskie |
Czas wracać |
Zamówienie specjalne dla Zosi wykonane: "dwa patyczki, muszelki, morze i piasek w słoiczku" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz