28.01.2015

Redefinicja Karola - jak się komunikujem?

Zosia: "wrzuć tutaj Karolku" , Karol "<plusk!>"
Zakończenie turnusu logopedycznego to bardzo dobry czas na napisanie tego posta. To może na początek o tym, jak Karol nie komunikuje się z nami. Nie komunikujemy się za pomocą słów, ani za pomocą gestów, ani za pomocą obrazków ( pcs czy piktogramów). Ale dla najbliższego otoczenia ( rodzina, bliscy znajomi, szkołą) Karol jest czytelny. Kilka lat temu postawiliśmy na metodę krakowską. Ćwiczenia każdego dnia trwające godzinę plus miękkie torowanie głosek. Wtedy Karol potrafił powiedzie kilka dźwiękonaśladowczych wyrazów.
Wyglądało to całkiem obiecująco, niemniej jednak brakowało nam z Karolem po prostu komunikacji. W ten sposób doszły gesty makatona, których jednak Karol nie chciał używać. Jednocześnie cały czas trwała praca metodą krakowską jednak rzadziej niż wcześniej. Gesty makatona cały czas są używane praz panie w szkole. Czasami młody sprawia wrażenie, że rozumie jakiś gest, ale sam ich nie używa. Komunikacja alternatywna natomiast wydawała się zbyt abstrakcyjna. Przez dziewięć i pół lat życia Karola- no, odliczając pierwszy półtoraroczny pobyt w szpitalu, czyli osiem lat - pracowaliśmy metodą krakowską, z neurologopedą, językiem migowym, makatonem, a do sedna aac nie doszliśmy, bo brak pozytywnych efektów pracy z obrazkami/zdjęciami kazało nam myśleć, że to zbyt abstrakcyjne. Był nawet neurobiofeedback, ale nie spodziewaliśmy się po nim niczego wielkiego. Domyślaliśmy się, że agenezja ciała modzelowatego skutecznie zakłóci obraz eeg i praca falami mózgowymi na najbanalniejszym choćby programie będzie zupełnie niemożliwa
No to jak my się z nim komunikujemy? Karol reaguje na pewne istotne dla niego w danym momencie słowa. Zatrzymuje się, rozgląda, szuka. Przed wykonaniem jakiejś czynności mówimy mu co będziemy robić. Czasami wydaje się, że rozumie ten komunikat, ale nie są to dowody ewidentne, stąd moja niepewność. Z drugiej jednak strony nie mogę powiedzieć, że z całą pewnością nie zrozumiał komunikatu np. "Karol będzie się kąpał"albo "Karol będzie jadł". W takich momentach jest jakaś reakcja np. uśmiech, jakaś gotowość czy spięcie w sobie. Kiedy czegoś chce, coś chce dostać, wyciąga po to rękę, dąży do tego. Odrzuca też przedmioty lub płacze, jeśli coś mu nie odpowiada. Potrafi na długo skupic uwagę na przedmiocie, zabawie, czynności, które go interesują. To też jest dla nas komunikat " to mi się podoba, lubię to" albo przeciwnie. Bez większego problemu możemy zorientować się, czy miejsce, w którym przebywa mu odpowiada. Radość, skupienie, smutek i złość wyraża bezbłędnie. Ale czas mija, a my ciągle nie mamy wypracowanej metody komunikacji. Któregoś dnia pomyślałam, że idealną rzeczą byłoby zatrzymanie się na kilka dni tylko i wyłącznie nad sferą logopedyczną Karola. Najlepiej ze specjalistami, którzy nigdy wcześniej go nie widzieli i nie znali. Nie zajmować się w tym czasie niczym innym. Ani innymi zdrowotno-rehabilitacyjnymi sprawami Karola, ani sprawami domowymi, urzędowymi itp itd. Pomyślałam, że idealna rzeczą byłby turnus logopedyczny. Com wymyśliła tom wstukała. I bach! Znalazłam. Istnieje:)
 Z turnusu wróciliśmy trzy dni temu i na pewno napiszę o nim. Na pewno;)




Są sytuacje, które Karolowi tak się podobają, że aż trudno nie odczytać jego reakcji na nie jako "jeszcze, jeszcze!"

Są takie, których nauczył się niemal wyłącznie z obserwacji.

"Karol, gdzie jest kot? znajdź!" 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz