Jest łatwiej i zwyczajniej niż myślałam. Za to należą się kolejne punkty dla Karolowej szkoły, w której "sprzyjający ksiądz" jest katechetą. Jedynym warunkiem było wyrażenie przez nas chęci, żeby Karol przystąpił do I Komunii Świętej. Reszta potoczyła się zwyczajnie.
Od października raz w miesiącu spotykamy się na wspólnej Eucharystii. Ujmuje mnie prostota, z jaką ksiądz Piotr opowiada naszym dzieciom o prawdach teologicznych, świętach roku liturgicznego, obecności Jezusa, o czekaniu na Niego. Każde dziecko może dokładnie obejrzeć duże kolorowe ilustracje, dotknąć szorstkiego sianka w żłóbku, poczuć i zobaczyć ciepło światła.
Ksiądz Piotr mówi do naszych dzieci, to do nich się zwraca. Często również używając znaków gestów makatona. W najprostszy sposób gawędzi sobie z nimi o Bogu. Lubi je. No a my - rodzice, jesteśmy na właściwym drugim planie:) Zdarza się, że po zakończonej już Mszy, po omówieniu z księdzem spraw różnych, ociągamy się z wyjściem, siedzimy i czekamy na nic. Wychodzić się stamtąd nie chce. Nasze dzieci są przyjmowane z obfitością, życzliwością, prostotą i radością; bez strachu i obawy, że są inne i mogłyby zrobić coś dziwnego, nieakceptowanego w czasie liturgii - po prostu tak, jak powinny być przyjęte w Kościele.
Nie ma tu przerostu formy nad treścią. Nie ma ceregieli, powtarzania kroków, zaznaczania kwadratów na posadzce: "Na tym krzyżyku Jaś, a na tym Małgosia. Zapamiętać! Nie pomylić się! Rączki złożone, stroje liturgiczne i chwalcie łąki umajone - głośno i równo! Głośniej, bo was Pan Jezus nie słyszy!" (na faktach). Może ktoś powie, ze przy masowym przygotowywaniu dzieci do I Komunii są to rzeczy nieuniknione i niezupełnie będzie w błędzie. Ja po prostu sie cieszę, że u nas jest inaczej. Normalniej.
U nas mianowicie jest tak: proszę księdza, jakie będą stroje? Według waszego uznania. A jak będziemy ustawieni? Nooo, po prostu, tutaj będą ławki, będziecie sobie siedzieć. Rodzeństwo tez może być? Jasne. Jak rodzeństwo chce, to może. Proszę księdza, ale my nie przyjmujemy pokarmów doustnie, więc jak to będzie? My chyba nie możemy... Możecie! Dostaniecie kilka kropel Krwi Pańskiej na łyżeczce.
A spowiedź? W przypadku Karola - który nie mówi i ma duże prawdopodobieństwo zaburzenia świadomości - sakrament pojednania będzie modlitwą kapłana nad dzieckiem.
Da się? Da! Jak się ma księdza wierzącego (i znającego dokumenty Kościoła) to się da.
Pierwsza Komunia to dopiero początek. Potem najwięcej będzie zależało od nas. Pewnie czasami będzie trzeba wytłumaczyć jakiemuś nieprzekonanemu księdzu, dlaczego chcemy, żeby Karol przyjął Komunię i dlaczego oczekujemy od niego, aby udzielił jej Karolowi w czasie Mszy. Po pierwszym spotkaniu w październiku, każdy z nas wyszedł z asem w rękawie: Punkt 58 posynodalnej adhortacji o Eucharystii Benedykta XVI: "Szczególną uwagę należy poświęcić ludziom niepełnosprawnym. Jeśli ich kondycja na to pozwala, wspólnota chrześcijańska winna umożliwić im uczestnictwo w celebracji sprawowanej w miejscach kultu. W związku z tym należy zadbać, by w budynkach sakralnych zostały usunięte wszelkie architektoniczne przeszkody, uniemożliwiające dostęp niepełnosprawnym. W końcu, należy również zapewnić Komunię eucharystyczną na tyle, na ile to jest możliwe, osobom upośledzonym umysłowo, ochrzczonym i bierzmowanym: otrzymują one Eucharystię w wierze, również w wierze ich rodziny lub wspólnoty, która im towarzyszy".
Wolałabym nie być w sytuacji, w której o udzieleniu Karolowi Komunii będzie decydować moja znajomość dokumentów kościoła. Ale - nie odmawiając słuszności sloganowi "księża też ludzie" - liczę się z możliwością spotkania kapłana, u którego wierny-niepełnosprawny wzbudzi raczej lęk i obawy niż otwartość i łaskawość. A jeśli w takiej sytuacji wiara w dobrą wolę człowieka nie pomoże, to wyciągniemy z rękawa Asa.
Tymczasem mamy jakiś tydzień na kupienie garnituru Karolowi. Jeszcze farba na włos. I oczekiwanie na wizytówki od zuzanki. I buty, jakie buty założyć do tej sukienki? I żeby nie zapomnieć odpowiednio wcześnie zamówić tort! Nie, tego już się nie da zrobić. Żeby tego tortu nie zamówić zbyt późno chociaż. Koszula dla Zbyszka, 3 pary rajstop dla mnie, bo wiadomo, że oczko pójdzie zanim pójdę.
Nasz syn idzie do Pierwszej Komuni Świętej! AMDG!
e tam rajstopy ;) Aniu, cieszę się Waszym szczęściem i życzę pokoju w sercu :* <3
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję Kasiu. Pamiętajcie o nas w tym dniu.
OdpowiedzUsuń