6.04.2014

Nasze wspólne marzenie

To nic takiego wielkiego. Tylko czasopiękniechłonne. Zobaczyć Polskę. Nie,nie, źle powiedziane, bo to tak jak złapać króliczka. Oglądać Polskę! Bo po cholerę nam taki króliczek, który już nie będzie kicał tylko siedział w "moich obrazach" bez mozliwości dodania nowego folderu. Żeby to była niekończąca się opowieść. Słuchać ludzkich opowieści, poznawać historię domów, mostów, grobowców, kościołów, synagog, meczetów, tajemniczych dziwolągów lub nieznanych oczywistości. Pooddychać różnymi powietrzami i oglądać tęcze po różnych deszczach w różnych miejscach. Odkryć przyrodę jakiej nie znamy. Wracać kilka razy w te same miejsca.
Kupić/wygrać/dostać (a co! im bezczelniej tym bardziej marzycielsko:)) campera - do niedawna nazywałam to o czym marzymy samochodem campingowym;). Nie było mi z tym źle, ale pomyślałam, że zobaczę jak to jest pomarzyć o camperze. Jest bardziej komfortowo. 
Gdyby plany o edukacji domowej dziewczynek się spełniły a bezczelne marzenia się ziściły to kilka miesięcy w roku moglibyśmy spędzać w Polsce a kilka pozostałych w Małopolsce - jak normalni ludzie pod stałym adresem do korespondenci. Przez te kilka miesięcy "w Polsce" sformułowanie, że Z. pracuje w domu nabrałoby nowego znaczenia - szaba daba da amore!Hej amore!
Tak mi sie czuje, że jeżdżenie po Polsce to nie tylko tzw. zwiedzanie czy poznawania. To jeszcze coś innego ale nie wiem jak to się nazywa, bo na razie tylko się czuje.
Drogi człowieku, już kończę. Pisać, nie marzyć. Kończę, bo muszę jeszcze umyć głowę i zrobić twarz. Wygrałam, a właściwie wygrał go dla mnie Z, bilet na koncert Mariusza Lubomskiego, więc muszę jakoś wyglądać w autobusie na ten koncert. Anielka śpi a Z z Zosia i Kaku pojechał do pani Lilianny, która przysłała do Zosi list na papeterii jakiej już nigdzie nie znajdziesz człowieku. Pojechali zawieść list od Zosi dla pani Lilianny. Jest to list na papeterii autorskiej jakiej nigdy nigdzie nie znajdziesz człowieku. A za oknem świeci słońce, stukają deskorolki o beton i ktoś się śmieje jakby nie umiał przestać. Na obiad mieliśmy kaczkę z brzoskwiniami i pyzy. 
Drogi człowieku, dziękuję że wpadłeś tutaj dzisiaj. Mam nadzieję, że tez jadłeś coś pysznego człowieku, lub jadłaś coś pyszniejszego jeszcze człowieczyno:)

1 komentarz:

  1. ...pierwszy raz cos napisanego zaśpiewało do mnie...DZIEKUJE !!

    OdpowiedzUsuń