Nieumiarkowanie wiosna ma już w swojej naturze. To nie jest ascetyczna pora roku. Soki, pędy, barwy, zapachy, światło, poświaty, smaki a wszystko to naraz i na każdym kroku. Wszystkiego więcej niż wystarczyłoby do zadowolenia wyposzczonego po zimie człowieka. Niedopatrzenie natury? Chyba nie. Raczej nasze niedostosowanie i zbytnia ostrożność w przeżywaniu radości, szczęścia, ŻYCIA i BYCIA:) Fajnie jest mieć dzieci, bo one jakoś prostują w człowieku te nadmierne ostrożności. Jak się cieszą to zawsze bez umiaru. A jak ryczą to zawsze z przesadą. Ale ponieważ dziecko śmieje się średnio 300 razy dziennie (dorosły ok 15, buuu) to o jego przesadnych łzach można łatwiej zapomnieć:)
A majowe wariactwo spędziliśmy wśród jabłoni, na lodach i na Jurze przeżuwając kwaśnawe jeszcze truskawki. Hiszpańskie - to dlatego kwaśne. Z czekoladą smakowały lepiej niż bez niej:). Na Kleparzu mówią, że na nasze (słodkie) trzeba jeszcze poczekać jakieś dwa tygodnie.
Wywiało nas do Karolkowej i Zosiowej babci.
Zosia dostała zadanie od babci: zerwać podbiał na syrop. A potem policzyć do 300.
Paniusia
I takie właśnie mam wspomnienie w dzieciństwa. Kiedy moja mama podlewała grządki i "robiła" tęczę. W tym samym pakiecie wspomnień są ogórki z kolcami i zapach pomidorowych szypułek.
"Godzien jest robotnik swojej zapłaty"
Kozy na czerwonym szlaku.
Rekonstrukcja zamku "Bąkowiec".
To, co z "Bąkowca" zostało. Okolica (ju) rajska:)
Okiennik
Kościółek w Skarżycach
A potem zaczęło lać i trzeba było wiać!
zamieszkały z nami konwalie z matczynego-babcinego ogródka:)
super, znajome okolice, ale nie moge filmików zobaczyć (są prywatne)...
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu. Zmieniłam ustawienie. Teraz idą?
OdpowiedzUsuń