Gdyby nie mój wujek M, to raczej nie wybralibyśmy się na lotnicze pokazy w tym roku. Wujek M. jest maniakiem lotniczym a krakowski Piknik Lotniczy to jego zmaterializowane pasje, na wyciągnięcie ręki. Początkowo mieliśmy w planie podrzucić go pod Muzeum Lotnictwa, ale szybko zmieniliśmy plany. Widok siwiejącego już pana z ogniem pasji w oczach... Ludzie, tego się opisać nie da! Karolkowi najbardziej podobały się samoloty w hangarach i traktor zawalidroga. Zosi - balony. A ja po raz kolejny obiecuję sobie, że do Muzeum Lotnictwa musimy się wybrać obowiązkowo w pierwszym semestrze przedszkolno-szkolnym naszych dzieci. Pierwszym w podwójnym znaczeniu, bo dzień po Pikniku Lotniczym nasze dzieci wystartowały w swoich życiowych debiutach. Karolek jako uczeń a Zosia jako przedszkolak:) Wysokich lotów dzieciaki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz